W Rosji ma powstać nowa ustawa, która ma karać porównywanie Związku Radzieckiego do III Rzeszy. Polscy historycy i politycy biją na alarm, że może być to początek kolejnej kampanii fałszowania historii w Rosji.
Władimir Putin rozkazał w Rosji przygotowanie ustawy, która ma za zadanie wprowadzić sankcje za zrównywanie ról ZSRR i III Rzeszy w II wojnie światowej.
Związek Sowiecki należy do zwycięzców wojny, a nazistowskie Niemcy do przegranych, ale wybuchu konfliktu przyczynił się bezpośrednio właśnie sojusz sowiecko-niemiecki, który przeszedł do historii pod nazwą paktu Ribbentrop-Mołotow.
- Próba reinterpretacji historii, próba zmiany tego, jak postrzegana była rola Rosji, rola Rosji stalinowskiej, Związku Sowieckiego, zwłaszcza w początkowych latach II wojny światowej, to jest ciągle ten sam kierunek, w którym próbuje się tożsamość rosyjską budować tylko i wyłącznie na micie zwycięskiej Armii Czerwonej, zapominając zupełnie o fakcie współpracy z Hitlerem, o fakcie sojuszu i podziału strefy wpływów w naszej części Europy - powiedział Marcin Przydacz, wiceszef polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal zauważył, że polityka dążąca do wybielenia historii udziału ZSRR w II wojnie światowej trwa w Rosji od ponad 20 lat, odkąd Rosją rządzi Władimir Putin. Jak ocenił, obecnie intensyfikuje się tę politykę, co wynika z chęci umocnienia jego władzy.
Dodał, że w tej chwili dochodzi do tego jeszcze jeden element, doraźny, mianowicie przybycie Aleksieja Nawalnego do Rosji. - Putin się boi, że pod wpływem protestów jego otoczenie zmusi go do odejścia. On wie, że 20 lat to już jest dużo, że jego ekipa, to już nie jest młoda ekipa i że niektórzy przedstawiciele ośrodków, np. w służbach, tych, które mają wpływ na sytuację w Rosji, są gotowi do podmiany przywódcy, być może z jakąś grupą z jego otoczenia. On się tego boi. Wtedy zazwyczaj wraca do kwestii historycznych i druga rzecz, do której wraca w takich sytuacjach - nie daj Boże - to jest zawsze jakiś pretekst do działania wojennego, gdzieś na granicach dawnego imperium - mówił Paweł Kowal.