"Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Ukraińskie MSZ za uwolnieniem Nawalnego

Artykuł
Szef ukraińskiej dyplomacji
Fot. PAP/EPA/JOSE SENA GOULAO

– Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem - powiedział o rosyjskim opozycjoniście Aleksieju Nawalnym szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba. Dodał, że Ukraina popiera apele o uwolnienie Nawalnego, ponieważ jest on wrogiem prezydenta Rosji Władimira Putina.

Szef ukraińskiej oświadczył w telewizji Ukraina 24 w niedzielę wieczorem, że jego kraj zajął "stanowcze stanowisko" w sprawie wydarzeń w Rosji, ponieważ "po pierwsze, nie powinno się bić ludzi, którzy wyszli na protest w obronie swoich obywatelskich praw".

 

– A po drugie, jest takie powiedzenie: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem - dodał Kułeba. – Można to powiedzieć o Nawalnym jako o osobie, która jest teraz uosobieniem protestów - zaznaczył.

 

– Nawalny to wróg Putina, więc popieramy wolność (dla) Nawalnego, i wszystkich, którzy opowiadają się za tą wolnością - podkreślił szef ukraińskiej dyplomacji.

 

Jak wskazał Kułeba, trzeba rozumieć czym jest Rosja.

 

– Nie powinniśmy też fascynować się Aleksiejem Nawalnym z punktu widzenia interesów Ukrainy. Jestem przekonany, że kanapkę trzeba będzie oddać, nienadgryzioną i świeżą, w dobrym stanie - powiedział minister, odnosząc się do wypowiedzi Nawalnego dotyczącej zaanektowanego w 2014 roku przez Rosję Krymu.

 

Opozycjonista powiedział wtedy: „Czy Krym to jest kanapka z kiełbasą, żeby ją w tę i we w tę przekazywać?”. Później ocenił, że "nie była to najbardziej udana metafora". Zaznaczał, że w przypadku Krymu doszło do złamania uzgodnień międzypaństwowych, jednak podkreślał, że "Krym pozostanie częścią Rosji". Nie wykluczał przeprowadzenia drugiego referendum na półwyspie.

 

W sobotę w ponad 100 miastach Rosji odbyły się demonstracje w obronie uwięzionego Nawalnego. Największa demonstracja w Moskwie zgromadziła - według różnych ocen - od 15 tys. do 40 tys. uczestników. Obrońcy praw człowieka poinformowali o bezprecedensowo masowych zatrzymaniach - ponad 3500 osób w całym kraju.

 

 

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy