Rosja dominuje militarnie na Morzu Azowskim i gdyby doszło do wojny, to wykorzysta ona tę przewagę – ocenił minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba w wywiadzie dla dziennika „Washington Post”.
„Z punktu widzenia bezpieczeństwa na Morzu Azowskim dominuje Rosja i w razie wojny będzie ona to aktywnie wykorzystywać w celu wywierania presji na nasze miasta na wybrzeżu” – powiedział Kułeba. Ostrzegł, że już teraz Rosja traktuje ten akwen „jako teatr działań wojennych”.
Morze Azowskie, nad którym leżą i Rosja i Ukraina, jest akwenem wspólnego użytkowania. Od Morza Czarnego oddziela je anektowany Półwysep Krymski i Rosja rości sobie prawo do wód wokół niego uważając, że przebiega w tym rejonie granica państwa.
CZYTAJ: Szef wywiadu Ukrainy: Rosja przygotowuje się do wojny z Ukrainą
Ukraińscy eksperci wojskowi prognozowali niedawno, że właśnie z Morza Czarnego i jego północnej części, którą jest Morze Azowskie, mogłoby nadejść potencjalne uderzenie morskie przeciwko Ukrainie.
„Washington Post” wyraża podobną opinię i wskazuje, że „są podstawy by sądzić, że linia brzegowa Morza Azowskiego ma dla Rosji poważniejsze znaczenie strategiczne i gospodarcze niż zniszczone wojną przygraniczne rejony Ukrainy wschodniej”.
CZYTAJ: „Bild”. Atak Rosji na Ukrainę miałby nastąpić pod koniec stycznia lub na początku lutego
Podczas gdy opinia międzynarodowa skupiona jest teraz na koncentracji wojsk rosyjskich w rejonie granicy lądowej z Ukrainą, to gdyby atak rozpoczął się z morza, wojska ukraińskie w znacznym stopniu byłyby bezsilne – podsumowuje „Washington Post”.