Część funkcjonariuszy białoruskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych zostanie uzbrojona, aby mogli w przypadku konfliktu „stanąć do obrony ojczyzny” – zapowiedział w poniedziałek Alaksandr Łukaszenka.
- Strażacy odeszli do przeszłości – powiedział Łukaszenka podczas narady z kierownictwem resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Jak powiedział białoruski lider, część ratowników – „mocni, solidni funkcjonariusze” – powinna zostać uzbrojona. Według niego powinna to być nie tylko broń palna, jak pistolety, karabiny czy granatniki, ale także ciężkie uzbrojenie.
- Wszyscy funkcjonariusze chcą być częścią bloku siłowego. I za takich ich uważamy. Ale żeby być częścią bloku siłowego, trzeba doskonale władać bronią – powiedział Łukaszenka.
ZOBACZ: Rosyjskie wojska przy granicy z Ukrainą. Zdjęcia satelitarne nie pozostawiają złudzeń
- Dałem polecenie, żeby określić w ministerstwie, jaką część będziemy uzbrajać – dodał.
Łukaszenka oświadczył, że Białoruś jako niewielki kraj nie może mieć armii liczącej 200-300 tys. żołnierzy, a ma ona liczyć ok. 65 tys.
- W przypadku jakiegoś konfliktu czy, nie daj Boże, wojny, funkcjonariusze nie będą stać z boku – zapewnił.