Pożary traw na łąkach i nieużytkach rolnych nie są mniej groźnymi pożarami, ich wypalanie nie ma żadnego uzasadnienia – przekonują wielkopolscy strażacy. Pożary traw zagrażają nie tylko lasom, dobytkowi, zwierzętom, ale i ludziom - podkreślają.
Jak powiedział PAP rzecznik wielkopolskiej straży pożarnej bryg. Sławomir Brandt, przedwiośnie i wiosna to czas, w którym gwałtownie wzrasta liczba pożarów traw na łąkach i nieużytkach rolnych z powodu wypalania suchych pozostałości roślinnych.
"Pożary traw nie są mniej groźne od innych pożarów. Po sezonie zimowym roślinność jest bardzo wysuszona, pali się bardzo dynamicznie. Płonące na niewielkim terenie trawy mogą szybko przerodzić się w pożar, który zagraża ludziom, zwierzętom, zabudowaniom" - powiedział.
W tym roku w skali kraju odnotowano przeszło 20 tys. pożarów traw; w związku z tymi zdarzeniami zginęło osiem osób, 62 osoby zostały ranne. W Wielkopolsce doszło do ponad 650 takich pożarów, ucierpiały w nich cztery osoby.
Brandt podkreślił, że pożary traw powodują ogromne straty materialne. Bardzo często wymykają się spod kontroli, obejmując lasy lub przenosząc się na pobliskie zabudowania mieszkalne i gospodarskie. Z ich powodu giną zwierzęta oraz skupiska owadów.
CZYTAJ: Wypalał trawę na posesji. Ogień nadpalił mu volkswagena
Jak dodał, wypalanie traw nie ma żadnego uzasadnienia - czynność ta nie użyźnia gleby, wręcz przeciwnie - prowadzi do jej wyjałowienia.
Zaznaczył, że wysuszone trawy szybko płoną, silny wiatr pomaga w błyskawicznym rozprzestrzenianiu się ognia; przy silnym wietrze prędkość frontu pożaru może sięgnąć 20-30 km na godzinę. Brandt podkreślił, że jest to prędkość sprintera na bieżni.
Taki szybko rozprzestrzeniający się pożar może być niebezpieczny nie tylko dla osób próbujących go ugasić, ale i dla samych podpalaczy. "Po zauważeniu pożaru, w pierwszej kolejności wykonajmy telefon do służb ratunkowych. Koniecznie podajmy strażakom, jak dojechać do miejsca zdarzenia, względnie wyjdźmy do umówionego punktu orientacyjnego, by pokazać straży pożarnej drogę dojazdu" – powiedział Brandt.
CZYTAJ: Kolejne wypalanie traw. Kolejna osoba poszkodowana
Rzecznik przypomniał, że obecnie strażacy wciąż zaangażowani są w działania związane z pandemią koronawirusa, od tygodni pomagają też uchodźcom z Ukrainy. "Jesteśmy bardzo mocno zaangażowani w pomoc uchodźcom tuż przy granicy kraju, włączamy się też w koordynację punktów przyjęć uchodźców w polskich miastach. Każde kolejne zdarzenie związane z bezmyślnym wypalaniem traw odciąga nas od tych działań" - powiedział.
Według prawa ten, kto wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary, podlega karze aresztu albo grzywny. Sprawca zniszczeń w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Gdy pożar zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach oraz w przypadku śmierci człowieka lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu wielu osób, sprawcę czeka wieloletnie więzienie.
CZYTAJ: Strażacy zaalarmowani o pożarze traw. W trakcie akcji natrafili na zwłoki