W ostatnim czasie rosyjska armia utworzyła kilka nowych dowództw dywizji wzdłuż granicy z Ukrainą i jest znacznie lepiej przygotowana do kolejnej ofensywy militarnej, niż wydaje się to Stanom Zjednoczonym i NATO – uważają analitycy waszyngtońskiego think thanku Institute for the Study of War (ISW). Równocześnie dowódca sił NATO w Europie gen. Curtis Scaparrotti ostrzega: za kilka lat Rosja może uzyskać wojskową przewagę nad armią USA na Starym Kontynencie.
Założony przed 11 laty i specjalizujący się w opisywaniu konfliktów zbrojnych waszyngtoński ośrodek analityczny opublikował przed kilkoma dniami raport poświęcony ocenie aktualnej sytuacji na wschodzie Ukrainy oraz dalszych działań Rosji w tym konflikcie. Z liczącego 52 strony dokumentu zatytułowanego „Militarna postawa Rosji. Wojska lądowe przygotowane do bitwy” dowiadujemy się m.in., że kraje Zachodu w pierwszej kolejności obawiają się zbrojnej inwazji Rosji na państwa bałtyckie (Litwę, Łotwę i Estonię), podczas gdy to Ukraina nadal jest najbardziej narażona na tego typu działania. „Świadczy o tym fakt, że wzdłuż granicy z Ukrainą, Rosja utworzyła w ostatnim czasie kilka nowych dowództw dywizji, a w rejonie krajów bałtyckich – żadnego. W sąsiedztwie Bałtów stacjonuje tylko jedna dywizja powietrznodesantowa, która nie wystarczyłaby Rosji do ataku na dużą skalę” – czytamy w raporcie.
Eksperci są zdania, że rozbieżność w postrzeganiu charakteru zagrożenia ze strony Rosji i miejsca ewentualnego ataku może się przyczynić do braku odpowiedniej reakcji ze strony Zachodu. „Przywódcy USA i europejskich państw sojuszniczych powinni dokonać ponownej oceny rozmieszczenia rosyjskiego potencjału wojskowego oraz tych czynników, które sprawiają, że region jest podatny na różne formy ataku” – informuje raport
WIĘCEJ CZYTAJ W "GAZETA POLSKA CODZIENNIE".