Wraz z premierą swojej najnowszej książki przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk postanowił dać upust swoim emocjom i zabrać głos w najważniejszych politycznych kwestiach. Jego słowa znacząco mijały się z prawdą, do czego zdążył nas już przyzwyczaić.
W programie „Onet Opinie” prowadzonym przez dziennikarzy Gazety Wyborczej Donald Tusk zarzekał się, że nie powrócił do polskiej polityki po stanowiska. Przypominał, że nie jest on liderem całej opozycji, a jedynie liderem Platformy Obywatelskiej. Podkreślił również, że nie chce „walki kogutów” w tej sprawie.
Skromny jak zając w kapuście
Co ciekawe Donald Tusk zapewniający o swojej skromności niemal błyskawicznie po powrocie do Polski został wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej, sprawując de facto obowiązki szefa ugrupowania, a w październiku tego roku z wynikiem ponad 97 proc. głosów został przewodniczącym partii.
Zapewne za zbieg okoliczności należy uznać fakt, że po przyjeździe Tuska, Borys Budka sam z siebie zrzekł się stanowiska przewodniczącego partii, oraz że podczas październikowych wyborów Tusk był jedynym kandydatem.
Ponadto od 1 grudnia 2019 roku Tusk sprawuje dobrze opłacaną funkcję szefa Europejskiej Partii Ludowej (EPP).
Komisarz wyborczy Szczurek
Następnie przewodniczący Platformy odniósł się do najbliższych wyborów parlamentarnych, zarzucając obozowi władzy ich fałszerstwo.
„Wybory mogą być nie tylko nieuczciwe, ale także sfałszowane. Trzeba mieć własny, legalny system kontroli wyborów” – stwierdził były premier.
Lider Platformy Obywatelskiej dodał, że jest w kontakcie z Komitetem Obrony Demokracji, który utworzy „system kontroli wyborów”. Tym samym Tusk zamierza obsadzać komisje wyborcze demonstrantami związanymi z totalną opozycją, którzy będą przeszkadzać w pracach komisji wyborczych.
Warto podkreślić, że w ubiegłym roku w trakcie wyborów prezydenckich, w jednym z warszawskich lokali wyborczych, którego przewodniczącym był Arkadiusz Szczurek z Lotnej Brygady Opozycji, doszło do prowokacji znanych już zawodowych ulicznych zadymiarzy.
Wszystko wskazuje na to, że warszawskie komisje wyborcze będą musiały zmierzyć się z gronem natrętnych prowokatorów, którymi będą dowodzić „Babcia Kasia”, Szczurek oraz Homokomando.
Polityk także po raz podkreślił, że bardzo chętnie współpracowałby z byłymi funkcjonariuszami PRL-u, czy skrajnie lewicowymi bojówkami, popierającymi postulaty ideologii LGBT, tworząc z nimi jedną listę wyborczą w przyszłych wyborach. Tusk jest niemal przekonany, że taka formuła zapewniłaby mu zwycięstwo.
Krótka pamięć Tuska
Tusk przekonany o niezwykłej rzetelności wyborów, które miały miejsce w jego okresie rządów, podkreślił, że nikt na świecie nie pomyślał nawet o najdrobniejszej manipulacji.
„Nikomu nie przyszło do głowy na świecie podważać wyników wyborów w Polsce, kiedy ja byłem premierem. Nikomu nie przyszłoby do głowy manipulować w moich czasach, wykorzystywać mediów publicznych do prześladowania opozycji” – odpowiedział Tusk.
Jest to szczególnie interesujące, że to właśnie w latach 2010-2014 odbywały się różnego rodzaju „cuda w lokalach wyborczych”. Należą do nich niewiarygodnie wyniki wyborcze PSL-u, wysokie odsetki głosów nieważnych oraz fakt, że głosy były zliczane przez kilka dni, po czym oficjalne wyniki w sposób znaczący różniły się od badań Exit Poll.
W programie Onetu Donald Tusk postawił również obrazić wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, nazywając go „zdrajcą polskiego interesu narodowego”. Lider opozycji powtórzył te słowa w spotkaniu promującym jego książkę, dodając: „za to Kaczyński będzie odpowiadał naprawdę bardzo serio, nie tylko przed historią”.
Za rzekomą zdradę stanu Tusk uważa organizację zjazdu liderów partii konserwatywnych w Warszawie. Zdaniem polityka pomysłodawcy oraz organizatorzy Warsaw Summit powinni w przyszłości odpowiadać karnie.