Mocny tekst Szeremietiewa ws. atakującego Banasia "dziennikarza śledczego"! ZOBACZ!
Obserwując „aferę” Mariana Banasia odczuwam swoiste deja vu. Przeżywałem dokładnie coś takiego, wszystko dzieje się wedle scenariusza, jaki był w mojej historii. Jest nawet ten sam atakujący „dziennikarz śledczy”, podobne szczucie z różnych stron, nagonka, rechot tzw. salonu, odsuwanie się niedawnych znajomych - pisze na portalu zyciestolicy.com.pl Romuald Szeremietiew.
Poniżej fragment, naprawdę mocnego artykułu profesora Szeremietiewa na temat hejtu ws. Banasia. Warto przeanalizować:
Publiczne oczyszczenie z absurdalnych zarzutów, stwierdzenie, że atakowany jest niewinny, mają przyjść po latach, tak jak było ze mną.
Widzę w sprawie Banasia odbicie własnego doświadczenia. I mam do polityków Zjednoczonej Prawicy, liderów opinii po prawej stronie żal za pochopne danie wiary Kittlowi i jego mocodawcom, mierzi mnie ich chowanie się do mysiej dziury. I oddanie pola w tym sporze o głowę szefa NIK. Apeluję do was koledzy z prawicy, byście z tej ślepej uliczki wycofali się póki czas. Bo inaczej, po latach, gdy prawda wyjdzie na jaw, będziecie wam po prostu wstyd.
Nie chcę przypominać, co mnie dotknęło kiedyś, ale wyjaśniający wstęp musi być zrobiony. 18 lat temu Bertold Kittel, będąc wówczas dziennikarzem w „Rzeczpospolitej”, złamał mi – sekretarzowi stanu w MON – karierę. Wraz ze swoją koleżanką Anną Marszałek zrobił ze mnie aferzystę, człowieka uwikłanego w najgorsze postępki. Zapłaciłem za to utratą stanowiska i ostatecznie wypchnięciem na margines życia publicznego, gorzką cenę zapłacili moi bliscy, moja żona piętnowana mężem „aferzystą”. Mniejsza o inspiratorów ówczesnej akcji Kittla i rolę tajnych służb w tejże sprawie – to nadaje się na osobną rozprawę. W każdym razie odłożony w latach epilog wyglądał tak, że Kittel okazał się oszczercą, a mnie oczyszczono z podejrzeń. Ale lat upokorzenia, życia z piętnem „aferzysty” wymazać się nie da.
Przeczytaj wszystko na: https://zyciestolicy.com.pl/szeremietiew-nie-tylko-o-banasia-chodzi/ | Życie Stolicy