Wilk konał we wnykach kilkanaście godzin. Sprawcy prawdopodobnie ujdzie to na sucho

Urodził się zaledwie w zeszłym roku, a zginął w miejscu, które było jego domem. Nie on jeden, to już kolejny przypadek w ciągu kilku miesięcy, gdy przyrodnicy natrafiają na zwierzę, które padło ofiarą kłusowników. Ci natomiast, jeśli już wpadną, zawsze mają jakąś wymówkę, by uniknąć kary — pisze w niedzielę Wirtualna Polska.
A to zwierzę leżało już martwe, a to podejrzany nie może sobie niczego przypomnieć, a to trofea zostały przypadkowo znalezione w lesie – te i masa innych wykrętów. Jak i masa niewinnych zwierząt, które giną z rąk kłusowników. Z roku na rok jest ich coraz więcej – wilki, łosie, niedźwiedzie czy żubry.
Kłusownika na razie nie udało się złapać
Pomimo groźby więzienia kłusownicy bezkarnie grasują w naszych lasach. Udowodnienie procederu jest nadzwyczaj trudne, chyba że złapie się ich na gorącym uczynku.
Tak na razie jest i tym razem. Do tej pory nie udało się złapać kłusownika, w którego wnyki wpadł młody wilk w miejscowości Pawełki w powiecie lublinieckim.
Kilkanaście godzin w męczarniach
W trakcie oględzin okazało się, że zwierzę musiało konać kilkanaście godzin. Stalowa linka zamocowana na drzewie zacisnęła się zwierzęciu w pasie, przecinając skórę. Przy każdym ruchu wrzynała się coraz głębiej, dochodząc aż do kręgosłupa. Rozryta wokół ziemia i ogryzione drzewa świadczą o walce i bólu, z jakim zmierzyło się zwierzę. Aż trudno to sobie wyobrazić.
Przyrodnicy cały czas walczą o to, by do takich tragedii już nie dochodziło. Zgłosili się do rządu z apelem o powołanie Państwowej Służby Ochrony Przyrody. Pod złożoną petycją może podpisać się każdy. Do tej pory zrobiło to ok. 1,5 tys. osób.
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości
Najnowsze

Pierwsza żona żegna Stanisława Soykę. Ich historia miłosna nie była usłana różami

Instalacja szpiegowska w obwodzie królewieckim

SPRAWDŹ TO!
W ekipie Tuska coraz gorzej! "Rząd jest w zawieszeniu" - twierdzi koalicjant
