Tokio 2020. Trening w terenie i dzwonek na niedźwiedzie

Artykuł
Małgorzata Hołub-Kowalik
Fot.: Twitter/@AZSUMCSLublin

Część polskich lekkoatletów jest już w ośrodku Zao Bodaira, 400 km od Tokio. - Z każdej strony widać las. Otrzymaliśmy informację, że są tam niedźwiedzie. Jeśli ktoś planuje trening w terenie, to musi zabrać ze sobą odstraszający dzwonek - powiedziała sprinterka Małgorzata Hołub-Kowalik.

Podpora polskiej sztafety 4x400 m przekazała, że jak na razie w japońskim ośrodku lekkoatleci mają wszystko, co jest im niezbędne do ostatnich szlifów formy.

- Pogoda nas przygotowuje do tego, co będzie w Tokio. Jest słonecznie i gorąco. Byłam w tym ośrodku sześć lat temu przed MŚ w Pekinie, więc wiedziałam, jak to wygląda. Jedzenie jest przyzwoite, pokoje również - dodała lekkoatletka.

Razem z koleżankami ze sztafety, właśnie w Tokio Hołub-Kowalik chce spełnić sen o olimpijskim medalu. Krążek w Tokio byłby dla niej dziesiątym zdobytym na seniorskiej imprezie międzynarodowej w biegu rozstawnym.

- Na razie najbardziej w Japonii zaskakuje nas to, że od godziny 19.30 za oknem jest całkowicie ciemno. W okolicy z każdej strony widać las. Dzisiaj otrzymaliśmy informację, że są tam niedźwiedzie, więc jeżeli ktoś planuje trening w terenie, to musi zabrać ze sobą odstraszający dzwonek - powiedziała specjalistka od dystansu jednego okrążenia.

Przyznała, że na ostatnim obozie przed przeniesieniem się do wioski olimpijskiej nie ma już miejsca na katorżniczy trening, ale na ostatnie szlify i odpoczynek.

- W wolnych chwilach planujemy zagrać w gry planszowe - dodała Hołub-Kowalik.

Atmosfera w kadrze jest bojowa, bo „Aniołki Matusińskiego” doskonale wiedzą, że najpiękniejszym zwieńczeniem ich imponujących sukcesów na arenie międzynarodowej w ostatnich latach byłoby miejsce na olimpijskim podium.

Igrzyska w Tokio rozpoczną się 23 lipca, a zawody lekkoatletyczne tydzień później. Koniec zmagań zaplanowano na 8 sierpnia.

Źródło: Radio eM

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy