W. Iszczuk: Moskwa testuje metody niszczenia struktur międzynarodowego bezpieczeństwa
Włodzimierz Iszczuk, redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii” komentuje wybuch nowej wojny o Górski Karabach. Opisuje ją jako konflikt zastępczy, oraz swoistą próbę sił.
Dziś rano ponownie rozpoczęła się wojna o Górski Karabach między Azerbejdżanem a Armenią. Konflikt między Armenią a Azerbejdżanem o Karabach trwa od ponad 30 lat. Interwencje zbrojne pojawiają się sporadycznie, ale nawet w okresach pozornego spokoju, topór wojenny nie jest zakopany. Mowa jest w ich przypadku o zamrożonej wojnie.
Jak podkreśla Iszczuk w wojnie między Azerbejdżanem a Armenią bierze udział jednak więcej stron. – Turcja wspiera Azerbejdżan. Armenia jest uważana za satelitę Rosji. Wymowny jest fakt, że wojna wybuchła podczas zakrojonych na szeroką skalę rosyjskich ćwiczeń wojskowych Kaukaz 2020, w których aktywnie uczestniczą sojusznicy Moskwy – Armeńskie Siły Zbrojne. – pisze.
W tym kontekście redaktor naczelny mówi otwarcie o testowaniu przez Moskwę metod niszczenia struktur międzynarodowego bezpieczeństwa. Demaskuje również rosyjskie próby dezintegracji Zachodu. – Bezwstydna propaganda, ingerencja w amerykańskie wybory, próba zamachu stanu w Czarnogórze, wsparcie zamieszek w Katalonii oraz dolewanie oliwy do ognia polsko-niemieckich i polsko-ukraińskich sporów historycznych – Putin dokłada wszelkich starań, aby zniszczyć militarną i polityczną jedność Zachodu. – pisze Iszczuk.
Tym samym podkreśla on istnienie tak zwanej wojny hubrydowej, którą Rosja toczy od upadku muru Berlińskiego i rozpadu ZSRR.
– Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, anektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej. – dodaje Iszczuk.