Na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Koroszczynie od dwóch dni tkwi transport 10 tygrysów. Drapieżniki są darowizną dla ogrodu zoologicznego na Białorusi. Jednak nasi wschodni sąsiedzi nie wpuścili ich na swoje terytorium. Jedno ze zwierząt padło.
Zwierzęta miały trafić do jednego z ogrodów zoologicznych na Białorusi, jako darowizna.
Ciężarówka z 10 tygrysami przyjechała z Włoch.
Kierowca miał jedynie kopie dokumentów i tłumaczeń niezbędnych do procedury CITES, czyli dotyczącej przewozu zwierząt egzotycznych. Polskim służbom to wystarczyło, więc zgodnie z procedurą bez kolejki odprawiły transport - podało RMF 24.
Zwierzęta jednak utknęły, gdyż po białoruskiej stronie, zażądano oryginałów dokumentów. Na dodatek, okaząło się, że kierowca nie ma wizy. Transport zawrócono na polską stronę, gdzie zwierzętami zajął się graniczny lekarz weterynarii.
Niestety jeden z tygrysów padł.
Włoski przewoźnik jest w trakcie załatwiania wizy dla kierowcy, a oryginały dokumentów mają być mu dostarczone. Wtedy ma podjąć kolejną próbę wyjazdu na Białoruś.
Czytaj także:
Wrocławska policja zatrzymała 21-latka. Twierdził, że "jest w Narnii" i "drzewa mu się kłaniają"