Tłumy ludzi zbierają się w niedzielę przed południem przed pomnikiem ukraińskiego wieszcza narodowego Tarasa Szewczenki w Kijowie w oczekiwaniu na opozycyjny marsz poparcia dla integracji europejskiej ich kraju.
Marsz zwołano w reakcji na nieoczekiwanie ogłoszenie przez władze przerwania przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Porozumienie to miało być podpisane na szczycie Partnerstwa Wschodniego, który rozpoczyna się w nadchodzącym tygodniu w Wilnie.
Uczestnicy marszu gromadzą się pod flagami opozycyjnych partii: Batkiwszczyna - dowodzonej przez znajdującą się w więzieniu byłą premier Julię Tymoszenko oraz partii Udar znanego boksera Witalija Kliczki, a także nacjonalistycznej Swobody.
- To od dzisiejszego marszu zależy, czy władze się opamiętają się i jednak zdecydują się podpisać umowę stowarzyszeniową, czy pozostaniemy w tym błocie, w którym dziś żyjemy - mówił wcześniej były szef MSW Jurij Łucenko, który stoi na czele ruchu społecznego Trzecia Republika.
O organizowanie protestów we wszystkich miastach Ukrainy zaapelowała także odbywająca wyrok siedmiu lat pozbawienia wolności Tymoszenko, której uwolnienia domagała się UE, uzależniając od tego zawarcie umowy o stowarzyszeniu.Zwolennicy zbliżenia Ukrainy z Zachodem demonstrują w Kijowie od minionego czwartku, kiedy rząd premiera Mykoły Azarowa ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej. Protesty, gromadzące od kilku tysięcy osób, jak we Lwowie i Kijowie, do kilkuset lub nawet kilkudziesięciu w mniejszych miastach, odbywają się zarówno na zachodzie, jak i na wschodzie kraju.
Władze ukraińskie tłumaczą, że przerwa w relacjach z UE ma charakter techniczny i spowodowana jest troską o bezpieczeństwo narodowe. Rządzący uzależniali wcześniej podpisanie umowy od pomocy finansowej, której UE prawdopodobnie nie była w stanie Kijowowi udzielić.
Do manifestacji w związku z sytuacją na Ukrainie doszło także, przed ambasadą w Warszawie.
mp, pap, fot. Telewizja Republika