Reżim uderza w katolików. Księża ze swastykami i żarty z męczenników
Umieszczona na okładce dzisiejszej prorządowej gazety karykatura oburzyła białoruskich katolików. Według niektórych, tym razem propagandyści dopuścili się przestępstwa.
„Mińska Prawda” to organ prasowy zależny od reżimu Alaksandra Łukaszenki. Na okładce dzisiejszego wydania gazety zobaczyć można karykaturę przedstawiającą czterech księży katolickich, z których jeden trzyma biało-czerwono-biała (zakazaną) flagę narodową i nosi krzyż w kształcie swastyki, a drugi upodabnia swój krzyż do nazistowskiego symbolu.
Ksiądz-nazista intonuje na rysunku pieśń religijno-patriotyczną „Boże wszechmogący”. To jeden z alternatywnych hymnów Białorusi, śpiewany podczas protestów, ale także w świątyniach – zwłaszcza katolickich. Reżim Łukaszenki zakazuje wykonywania tej pieśni, uznając ją za nazistowską (co podkreślają swastyki w dymku na karykaturze).
Za plecami księży autor umieścił zmienioną wersję obrazu przedstawiającego zakonników spalonych przez nazistów w 1943 roku wraz ze 1526 mieszkańcami wsi Rosica. Po zajęciu Białorusi przez Niemców księża Jerzy Kaszyra i Antoni Leszczewicz pojechali tam jako misjonarze. Pacyfikujący wieś Niemcy początkowo chcieli zostawić duchownych przy życiu, ale księża nie chcieli opuszczać wiernych, palonych we własnych domach i stodołach. W 1999 roku papież Jan Paweł II beatyfikował obu męczenników. Dla Białorusinów są oni ważnymi postaciami w historii ich Kościoła.
Karykatura oburzyła białoruskich katolików, którym po raz kolejny reżim Łukaszenki zarzucił faszyzm, czyli wspieranie protestów. W internecie pojawiły się też głosy, że to rysownik dopuścił się przestępstwa - popularyzacji nazizmu poprzez publiczne demonstrowanie swastyki.
Od początku protestów w białoruskich mediach państwowych trwa kampania ostrej propagandy antypolskiej. Podsyca ją także sam Łukaszenka, który oskarżał najpierw Warszawę o ingerowanie w wewnętrzne sprawy kraju (krytykowanie sfałszowania wyborów), a teraz zarzuca Polsce wywołanie kryzysu migracyjnego. Według niego Kościół Katolicki na Białorusi jest agenturą polskiego wpływu.