Rada Naczelna PSL ma w sobotę podjąć decyzję, czy zaprosić na listy w wyborach do PE polityków Samoobrony i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Jednak część ludowców jest przeciwna porozumieniu z Samoobroną.
Pomysł zbliżenia w Samoobroną budzi sprzeciw części członków PSL. - Gdy Samoobrona była w koalicji rządowej, to jej działacze wycinali naszych ludzi, gdzie tylko się dało - podkreślił jeden z polityków PSL przeciwnych porozumieniu.
Zdaniem zwolenników współpracy z Samoobroną ludowcy na poszerzeniu list o nowe środowiska mogą tylko zyskać. - W ten sposób możemy przyciągnąć więcej głosów. Pokażemy też wyborcom, że jesteśmy na tyle silni i jesteśmy w stanie przyciągać inne środowiska - ocenił jeden z polityków Stronnictwa.
Szef Samoobrony Lech Kuropatwiński powiedział w piątek, że czeka na decyzję PSL. - Jeśli PSL zdecyduje, że jest otwarty na współpracę i umówimy się co do warunków startu, to będziemy mogli ogłosić, że jesteśmy dogadani - zaznaczył. Samoobrona jest poza parlamentem od 2007 roku. Kuropatwiński szefuje partii od 2012 roku.
Z kolei prezes SKL Marek Zagórski podkreślił, że doszło już do wstępnych rozmów z ludowcami, jednak nie chciał ujawnić szczegółów. - Czekamy na decyzje Rady Naczelnej - mówi. Działacze tej partii w wyborach parlamentarnych w 2011 roku startowali z list PiS.
PSL już w zeszłym roku rozważano rozpoczęcie współpracy z SKL i Samoobroną, które mogły dołączyć do porozumienia programowego "Centrum dla Polaków" tworzonego wówczas z partią Polska Jest Najważniejsza. W maju w debacie PJN i PSL na temat rolnictwa wziął udział polityk SKL Janusz Byliński, a na sali pojawili się obecny szef Samoobrony Lech Kuropatwiński i b. poseł tej partii Krzysztof Filipek.