San Francisco to jedno z ulubionych miast, gdzie producenci umieszczają akcje swoich filmów i seriali kryminalnych. "Bullitt" ze Stevem McQueenem, "48 godzin" czy "Brudny Harry" to klasyki gatunku, a filmów o podobnej tematyce powstało tam setki. Z kultowym serialem "Ulice San Francisco" włącznie.
Ostatnio swoją cegiełkę do bogatej kinematografii Kalifornii dorzuciła neo-TVP, a konkretnie TVP Info. By nie zdradzać szczegółów powiemy tylko, że historia wiąże się z gapowatą ekipą reporterów, która traci swój sprzęt i postanawia go odzyskać. Akcja dzieje się w leżącym nad Zatoką San Francisco Berleley.
W akcji pomaga im lokalny funkcjonariusz policji, który jest może mniej stanowczy niż porucznik Harry Callahan (Clinta Eastwooda też nie przypomina), ale małymi kroczkami zmierzają do celu. Zakończenia nie zdradzimy, bo to trzeba zobaczyć, chyba że ktoś umrze wcześniej ze śmiechu.
Powstaje jednak pytanie, dlaczego samozwańczy szefowie z Woronicza nie wytłumaczyli swoim podwładnym, że sprzętu trzeba pilnować, bo to kosztuje. No chyba, że dla panów Syguta i Gorgosza pieniądze nie mają znaczenia, bo wychodzą z założenia, że i tak ktoś je przecież da. Jak dotychczas.
Dzieło natychmiast spotkało się z wieloma recenzjami internautów, którzy jednoznacznie ocenili twórców. Czy komentarze są zasłużone, to już inna historia.
Źródło: x.com/@tvp_info