Rząd PiS absolutnie nie kontestuje faktu, że nauczyciele powinni zarabiać więcej. Proponujemy rozmowy o podwyżkach, które będą rozłożone w czasie. Za rządów PO-PSL podwyżek nie było żadnych – mówiła na antenie Telewizji Republika Mirosława Stachowiak-Różecka, Prawo i Sprawiedliwość.
We wtorek prezes ZNP powiedział, że jeśli nic się nie wydarzy, to ma nadzieję, że do strajku przystąpi od 85 do 90 proc. szkół. Dodał, że w strajku może uczestniczyć około 80-90 proc. nauczycieli. Wcześniej – w niedzielę – w oświadczeniu szef ZNP podkreślił, że ogłoszono strajk z 35-dniowym wyprzedzeniem, aby dać rządowi czas na rozwiązanie problemów, o których mówią nauczyciele. Jak stwierdził, wszystkie inne możliwości zostały wyczerpane.
– Rząd PiS absolutnie nie kontestuje faktu, że nauczyciele powinni zarabiać więcej. Proponujemy rozmowy o podwyżkach, które będą rozłożone w czasie. Za rządów PO-PSL podwyżek nie było żadnych - tłumaczyła nam Mirosława Stachowiak-Różecka.
– Przypomnę, że można bez trudu znaleźć wypowiedzi pani Rostkowskiej, która mówiła, że nauczyciele nie mogą wszyscy dostać podwyżek. Będziemy rozmawiać ze środowiskami nauczycieli – o ile pan Broniarz na to pozwoli - dodała.
– Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak ta odpowiedzialność za edukację jest podzielona. (…) Mamy subwencję, która częściowo ma wspierać edukację w danej gminie, cała infrastruktura z kolei jest w kwestii gminy. Gdy idzie o zarobki nauczycieli to m.in. część dodatków jest również po stronie samorządów - podkreślała.
– Trzeba powiedzieć jasno i uczciwie: zgadzam się, że są samorządy biedne dla których te dodatki są potężnym wysiłkiem, ale są również duże miasta, jak np. Warszawa czy Wrocław, które mogą więcej.
– Widać pewne wady tej formuły i być może wato o tym rozmawia. Niestety to co dzieje się teraz uniemożliwia nam te rozmowy i dialog - zaznaczyła.
"Oczywiście wszystkim zależy na tym, żeby doszło do porozumienia z nauczycielami i żeby przede wszystkim uczniowie i rodzice mieli spokój, bo naszym celem jest to, żeby egzaminy zaplanowane na kwiecień i maj, egzaminy maturalne, odbyły się. Pracuje nad tym Ministerstwo Edukacji Narodowej, pracuje nad tym rząd" - powiedziała rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska w Polskim Radiu. W jej ocenie słowa szefa Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza "są absolutnie niewłaściwe, naganne, godne potępienia". "Nie może prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego straszyć uczniów, rodziców i stawiać w takim niekorzystnym świetle nauczycieli, bo to jest, rozumiem, odosobnione zdanie pana Broniarza, ale rzuca cień na wszystkich" - stwierdziła rzeczniczka rządu.
– Tu jest potrzebne zaufanie w tej rozmowie. Deklaracje pana premiera jest jasna chcemy dojść do poziomu 6 tys. zł dla nauczycieli. To musi być ciągły proces. Przypomnijmy, że protestów za czasów rządów PO-PSL nie było, ale były protesty przy wprowadzaniu gimnazjów. Wtedy jednak pan Broniarz siedział cicho i nie protestował - mówiła Stachowiak-Różecka.
– Dla nas jest jasne, że nauczyciel zasługuje na wyższe zarobki. Dzieci zasługują na to, aby nauczali ich najlepiej wykwalifikowani ludzie. Zależy nam na tym i chcemy to zrobić - dodała.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Obajtek: gdyby nie spajanie strachem i batem, to przecież ta pseudokoalicja by się już 10 razy rozpadła