Nawet dożywocie może grozić 53-latkowi oskarżonemu o to, że w lutym doprowadził do śmiertelnego wypadku na A1. Mężczyzna kierował autem mając 3,3 promila alkoholu we krwi. Jechał szybkim pasem pod prąd i zderzył się czołowo z mercedesem: zginęła jego pasażerka.
O skierowaniu przez Prokuraturę Rejonową w Tczewie aktu oskarżenia w sprawie wypadku poinformowała w środę rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.
Wyjaśniła, że mężczyzna został oskarżony o "umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym poprzez umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym".
Wawryniuk dodała, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, w tym opinie biegłych, pozwoliły ustalić, że oskarżony, będąc pod pływem alkoholu, jechał pod prąd autostradą A1 pasem przeznaczonym do szybkiego ruchu i poruszał się z prędkością nie mniejszą niż 70 km/h. Opel astra, którym kierował, nie miał włączonych świateł mijania i świateł pozycyjnych, włączone były w nim natomiast światła awaryjne, których używanie w trakcie jazdy jest zabronione.
Za czyny zarzucone 53-latkowi kodeks karny przewiduje karę, co najmniej lat 12 więzienia, a maksymalnie nawet karę dożywocia.
Wawryniuk poinformowała, że oskarżony w śledztwie przyznał się jedynie do spowodowania wypadku.