Gośćmi programu Marcina Bąka „Wolne głosy” w Telewizji Republika byli publicyści: Piotr Pałka i Tomasz Żółciak. Rozmawiali m.in. o debacie na temat praworządności w Polsce, która miała wczoraj miejsce w Parlamencie Europejskim.
-Zwrócono uwagę w dzisiejszych komentarzach w dużych serwisach informacyjnych, że było pewne zgorszenie i poruszenie, że politycy polscy toczyli między sobą niezwykle ostry spór- wskazał prowadzący.
– Sam odczuwałem zażenowanie, jedna i druga strona tak obrzucały się błotem, że totalnie zabrakło dyskusji o meritum sprawy. Zrobiliśmy trochę pośmiewisko na tej arenie. Mieliśmy dziś ten sam spektakl, co na swoim podwórku, tylko że z inną publicznością. Wstyd i żenada to niestety słowa, które narzucają się same-skomentował Tomasz Żółciak z „Dziennika Gazety Prawnej”.
– Politycy wagi ciężkiej z Polski dostali się do PE. Bo Patryk Jaki, Beata Szydło czy Radosław Sikorski to osoby, które w polskiej polityce coś rzeczywiście znaczyły i znalazły się dziś w PE. Ranga i ciężar tej dyskusji wzrosły więc w porównaniu do poprzednich kadencji europarlamentu. Ale w polityce istotne jest też to, kto zaczął. Bo jeżeli ktoś dostaje po bandycku nagle obuchem w twarz i oddaje, to umówmy się, że winny jest ten, kto zaczął, a nie ten, kto oddaje-ocenił Piotr Pałka.
– Nie byłoby żadnej debaty o praworządności w Polsce w Parlamencie Europejskim, gdyby nie polska opozycja, polscy europosłowie. I to z ich winy obserwujemy dziś te gorszące sceny w europarlamencie-dodał.
Drugim tematem były wybory prezydenckie i kandydatura lidera Wiosny, Roberta Biedronia.
– Biedroń nie jest politykiem dojrzałym, to słaby kandydat niepoważnej formacji. O ile lewica rzeczywiście się odbudowała i w przeciwieństwie do Platformy potrafi krytykować rząd merytorycznie, zabierać głos w sposób niehisteryczny, to jest jednak konglomeratem trzech partii lewicowych o nieco innym profilu. Włodzimierz Czarzasty zapewne wiedział, jaką cenę mógłby zapłacić za porażkę w wyborach prezydenckich. Być może nie jest politykiem, który chciałby w ogóle uczestniczyć w czymś takim jak kampania wyborcza. Dla niego było wygodne, żeby jego młodsi koledzy trochę się zużyli, wiedział, że tych wyborów na pewno nie wygrają. Bo przecież to, co Robert Biedroń opowiada, że znajdzie się w II turze z Andrzejem Dudą to można między bajki włożyć-ocenił Pałka, zgadzając się z Żółciakiem, że kandydat Lewicowy nie może raczej liczyć na wygraną w wyborach prezydenckich.
– Kampania dopiero się zaczyna, wiele się może zmienić, ale kandydat lewicy ma tak naprawdę minimalne szanse. Rozmontować formację, która miała kilkunastoprocentowy potencjał i niezły wynik w wyborach do PE, to jest naprawdę duża sztuka. I wszystko przez niedojrzałość polityczną-podsumował Piotr Pałka.