Niezalezna.pl ujawnia wstrząsające fakty. Jest nowy świadek w sprawie Grodzkiego

Tomasz Duklanowski ujawnia kolejne szczegóły afery związanej z przyjmowaniem łapówek przez Tomasza Grodzkiego, obecnego senatora Platformy Obywatelskiej, a wcześniej chirurga w jednym ze szczecińskich szpitali. Do redakcji Telewizji Republika zgłosiła się pani Marta, córka pacjenta operowanego przed laty w szczecińskim szpitalu w Zdunowie. Kobieta tym samym przerwała milczenie i pokazała dokumentację medyczną i prywatne zapiski swojej matki.
Dokumenty rzucają nowe światło na sprawę oskarżeń o korupcję, kierowanych pod adresem prof. Tomasza Grodzkiego. Kobieta chce zeznawać w procesie, jaki senator PO wytoczył prezesowi Telewizji Republika, Tomaszowi Sakiewiczowi.
Sprawa wraca w związku z procesem karnym, w którym jutro ma zapaść wyrok. Tomasz Grodzki oskarżył Tomasza Sakiewicza o zniesławienie po tym, jak redaktor nazwał go ‘zwykłym łapówkarzem’. Pani Marta, która zgłosiła się do Telewizji Republika, postanowiła opowiedzieć swoją historię właśnie teraz, by wesprzeć dziennikarza – pisze na portalu niezalezna.pl Tomasz Duklanowski.
Dziennikarz opisuje historię rodziny pani Marty, która sięga 1996 roku. Wtedy u jej ojca zdiagnozowano raka mózgu. Mężczyzna przeszedł pierwszą operację w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie. Według córki, nikt wówczas nawet nie wspominał o dodatkowych opłatach. „Wzywano nas tam nawet o północy na konsultacje, ale nie pamiętam, aby była jakakolwiek mowa o pieniądzach czy łapówce” – mówi pani Marta.
Jakiś czas później sytuacja uległa zmianie,. Wówczas okazało się, że nowotwór mózgu może być przerzutem z płuc. Według kobiety, która zgłosiła się do Telewizji Republika, badanie tego nie potwierdziło, ale rodzina otrzymała zalecenie, aby pacjenta przenieść do Zdunowa.
Kluczową rolę odgrywał tam ówczesny ordynator, Tomasz Grodzki. W notatniku matki pani Marty z 1997 roku widnieje krótki, ale wymowny zapis: ‘Skierowanie do Zdunowa. Tylko Grodzki może to orzec’ – czytamy w Niezaleznej.
W Zdunowie pacjent leżał i czekał na decyzję o operacji przez dziewięć dni. „Dwa dni później ktoś zadzwonił do mamy z informacją, że trzeba zapłacić cegiełkę za operację taty” – wspomina kobieta.
Źródła: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X