Zawarcie układu moskiewskiego z 23 września 1939 r. przeciwko Polsce i reszty ofiar dziś przedstawia się jako sprytność i sukces dyplomacji sowieckiej, tyle że potępienie Stalina za ten przebiegły, a podstępny czyn zbrodniarza światowego pozostaje w mocy, gdyż rezolucji Zjazdu Deputowanych Ludowych ZSRS z dnia 24 grudnia 1989 r. wciąż nie odwołano - pisze były prezydent, eurodeputowany, litewski polityk Vytautas Landsbergis.
Nauczycielowi lepiej nie przeciwstawiać się, bo wystawi złą ocenę. Nie za wiedzę, tylko za sprawowanie.
A czy nauczyciel może otrzymać złą notę?
Może, jeżeli uczniowie dojdą do wniosku, że jest jakiś kopnięty i nie zasługuje na szacunek.
Takie myśli powstają po wysłuchaniu sławetnej lekcji z historii ex catedra cremlina.
Usłyszeliśmy w niej ważne novum. Ale były i antiqua. Na przykład, że świat kapitalizmu podstępnie osaczający Ojczyznę ludu pracującego całego świata był zły i nie do naprawienia, pełen błędów i zbrodni, zasługujący na zgubę; natomiast świat czerwonego socjalizmu z jego terrorami i hołodomorami lśnił w czystości niczym łza niemowlęcia. Nigdy na nikogo nie napadał, a na odwrót – wszystkich wyzwalał. (Brunatny socjalizm na razie zostawiamy na boku). Łgarze mówią, że ZSRS i Niemcy porozumieli się, aby rozpocząć drugą wojnę światową przeciwko Finlandii, Estonii, Łotwie, Litwie i Polsce, poczynając od Polski. To nieprawda, gdyż „Prawda” ustaliła, że to Brytyjczycy z Francuzami zaatakowali swojego rywala – Niemcy, którym ZSRS sumiennie pomagał zgodnie z zawartym pomiędzy nimi Traktatem o Przyjaźni. Niestety, za agresje przeciwko sąsiadom, ZSRS został wyrzucony z Ligi Narodów, widocznie Niemcy miały rację, że wcześniej (w 1933 r.) same opuściły tę burżuazyjną organizację. Niebawem agresor Hitler dokonał napadu na sprawiedliwego towarzysza Stalina, mimo że to właśnie Stalin wcześniej triumfował, podpisując traktat o rozbiorach narodów: „naduł Gitlera!” („oszukałem Hitlera!”).
Nawet Litwa podpisała traktat z Hitlerem, – słyszymy z Kremla, – oddając swój jedyny port Kłajpedę. Austria oddała całą siebie, tylko niepotrzebnie po wojnie uznano to za winę Niemiec. To wina Austrii, tak samo jak Litwy w sprawie Kłajpedy. Czechosłowacja też zawiniła, gdyż nie wpuściła wyzwalającej wszystkich i po bratersku przygarniającej Armii Czerwonej. Szkoda, że ZSRS nie przytulił zaproponowanych przez Hitlera dwóch milionów niemieckich i austriackich Żydów. Zamiast Birobidżanu przygarnął ich Auschwitz. A wielką wojnę zaczęła, widzicie, nieustępliwa Polska, wersalski bękart, po uprzednim odkrojeniu dla siebie kawałka sprzedanej przez innych Czechosłowacji. I cóż miał począć ojciec narodów Stalin wobec takich łajdaków? Nic tylko napaść na „kraj trzeci” – Polskę (zgodnie z traktatem zawartym z Hitlerem), wprawdzie po utrzymaniu w tej kompozycji niewielkiej luft pauzy [w muzycznej terminologii – pauza w oddechu]. Wkrótce po zwycięstwie nad Polską, 22 września 1939 r. sojusznicy odbyli wspólną defiladę w Brześciu nad Bugiem.
Zawarcie układu moskiewskiego z 23 września 1939 r. przeciwko Polsce i reszty ofiar dziś przedstawia się jako sprytność i sukces dyplomacji sowieckiej, tyle że potępienie Stalina za ten przebiegły, a podstępny czyn zbrodniarza światowego pozostaje w mocy, gdyż rezolucji Zjazdu Deputowanych Ludowych ZSRS z dnia 24 grudnia 1989 r. wciąż nie odwołano. Gdy odwołają, staną otwarcie obok towarzysza Hitlera.
Tak wygląda historia męczeństwa i ofiarności Sowietów według powtarzanej oraz nieco odnowionej kremlowskiej narracji. Podczas wojny miały miejsca wszelkie nieładne rzeczy, nawet zbrodnie wobec ludzkości, okrutne zdrady – lecz tylko nie ze strony Sowietów. Z Katyniem dotychczas nie jest wszystko jasne, może ci wrodzy Polacy sami się zastrzelili po wzięciu do niewoli. Tej niejasności nie rozwiewają nawet podpisy Stalina i Berii, potwierdzające, że polscy jeńcy wojenni są winni i podlegają likwidacji za antysowiecką propagandę. Czerwonoarmiści byli samym wcieleniem człowieczeństwa, zwłaszcza wobec milionów oswobodzonych niemieckich kobiet. Nawet sowieccy generałowie zachęcali do swoiście humanitarnej zemsty na niemieckich kobietach od 8. do 80. roku życia.
Wojna jest rzeczą straszną, i oczyszczenie nie jest łatwe, a zatem powiedzenie wszystkiego, jak to dziś namawiają kremlowscy włodarze, byłoby słuszne. Tylko prawa międzynarodowego nie należałoby odsyłać do lamusa.