Krystyna Wróblewska: karta LGBT+ wydaje się dla mnie bardzo niebezpieczna. Mało rodziców interweniuje, może czas zacząć

Zasiadająca w Komisji Edukacji posłanka PiS Krystyna Wróblewska, mówiła dziś w Telewizji Republika na temat podwyżek dla nauczycieli i prawdziwego podłoża protestów części tej grupy zawodowej. Wypowiedziała się również na temat karty LGBT+ określając ją jako… niebezpieczną.
W sobotę w wywiadzie dla Radia Zet prezes ZNP przekazał, że w kompetencji nauczycieli, rad pedagogicznych, leży klasyfikowanie, ocenianie i promowanie uczniów.
- I to też jest potężny oręż w ręku nauczycieli, chcielibyśmy, żeby rząd miał tego świadomość. Jeżeli skorzystam także z tego oręża, to będziemy mieli w edukacji totalny kataklizm związany z rekrutacją albo zakończeniem kolejnych cykli edukacyjnych przez dzieci, uczniów polskich szkół – powiedział Broniarz, którzy później przeprosił za swoje słowa i zaczął się z nich wycofywać.
Krystyna Wróblewska odniosła się do słów prezesa ZNP dotyczących możliwości zorganizowania protestów nauczycieli w trakcie egzaminów czy poprzez użycie „potężnego oręża” jaki jest ocenianie czy nawet promowanie uczniów.
- Słowa Broniarza, że nauczyciele mają ogromny oręż są niezrozumiałe. Wycofywał się już z tego. Dzień egzaminów, to uwieńczenie wielu lat nauki, a tu jest groźba strajku. Wydaje mi się, że słowa których używa Broniarz są skandaliczne. Słowa „NIE LĘKAJCIE SIĘ”, używane przez Jana Pawła II i Chrystusa. Nauczyciele stają się tarczą którą można poświęcić dla realizacji celów. PiS jest tym rządem, a ja uczestniczę w reformie, który realizuje podwyżki nauczycieli – przypomniała Wróblewska.
- Premier i minister Zalewska mówią, że to nie są podwyżki marzeń. Zawsze chciałoby się więcej. Ale na dzień dzisiejszy do września 2019 będzie podwyżka o 16 proc. Nie zrobiły tego poprzednie rzędy. Oni tylko obiecywali. My od kwietnia 2018 realizujemy podwyżki. Instytut Badań Edukacyjnych ma przygotować plan podwyżek po 2020 roku – oznajmiła.
Posłanka przypominała na antenie Telewizji Republika, że najlepszą formą protestu jest rozmowa i dialog. Zastanawiała się również, dlaczego nie były organizowane protesty wcześniej, tylko dopiero teraz, kiedy wprowadzane są podwyżki. Zauważyła, że opozycja tylko podgrzewa atmosferę.
- Uważam, że strajk ZNP jest w interesie politycznym. Opozycja tylko to podgrzewa. Pani Joanna Kluzik-Rostkowska , Krystyna Szumilas – one dziś protestują a co one zrobiły, bo my jako rząd staramy się dać podwyżki. Zawsze by się chciało więcej ale to czego żąda ZNP to 1000 zł do pensji zasadniczej. Budżet nie jest w stanie takich podwyżek unieść- powiedziała.
Zasiadająca w Komisji Edukacji Krystyna Wróblewska odniosła się także do karty LGBT+.
- Ja muszę powiedzieć że byłam bardzo zdziwiona, że pan Trzaskowski podpisał pod wpływem pana Rabieja albo i nie, kartę LGBT+ i wydaje się to dla mnie bardzo niebezpieczne. W tej chwili, przed tymi wyborami bardzo się nasiliły te ruchy. Mam świadomość, że różnego rodzaju organizacje próbują wchodzić tylnymi drzwiami do szkół. Obawiam się, że samorząd pod kierownictwem Trzaskowskiego kupi określone programy dla szkół i wejdą też seksedukatorzy do szkół i będą młodzież „uczyć”. Państwo odpowiada za podstawę programową. U nas funkcjonuje wychowanie do życia w rodzinie - to są informacje, które służą uczniowi, a te które mają nieść sekedukatorzy mogą być niewłaściwe – stwierdziła.
Krystyna Wróblewska radziła także jak rodzice powinni się teraz zachować.
- Rodzice, rady rodziców, powinny zainteresować się tym co proponują samorządy szkołom. Wierzę w mądrość dyrektorów. Od niego i rady pedagogicznej zależy czy wprowadzamy program czy nie. Dużą rolę mogą odgrywać rodzice. Podpowiadam, jeśli rodzice widzicie, że są osoby wprowadzane do szkół, które nie powinny tam być, można to zgłosić do Kuratorium Oświaty, które ma obowiązek to sprawdzić. Kuratorzy mogą interweniować. Minister Zalewska podkreślała, że mało rodziców interweniuje, może czas zacząć – stwierdziła Wróblewska.