– Jeśli ktoś mówi, że dzieci w Polsce głodują, to daje argument naszym niekoniecznie przyjaciołom, którzy w rosyjskiej propagandzie wykorzystują to przeciw Polsce – oceniła premier Ewa Kopacz na wiecu w Krotoszynie.
Premier odniosła się w ten sposób do pierwszego po zaprzysiężeniu orędzia prezydenta Andrzeja Dudy. Posłowie Platformy Obywatelskiej na słowa o głodujących dzieciach zaczęli buczeć. Słowa prezydenta zostały wykorzystane w wymianie zdań między ministrem Markiem Sawickim a rosyjską ambasadą. Sawicki odniósł się do medialnych doniesień mówiących, że Rosjanie masowo niszczą żywność eksportowaną do tego kraju i zatrzymywaną na jego granicy po wprowadzeniu embarga na produkty spożywcze z krajów.
"W swoim wystąpieniu po objęciu urzędu prezydent Andrzej Duda mówił o dzieciach w Polsce, których wiele dzisiaj nie dojada, zwłaszcza na obszarach wiejskich. Chyba problem ten wywołuje u pana Ministra zaniepokojenie nie mniejsze, niż zagrożenie głodem w Rosji? Być może tu przydałyby się produkty, które nieuczciwi przedsiębiorcy próbują przewieźć kontrabandą do Rosji?" – odpowiedziała ambasada w oświadczeniu.
– Jeśli ktoś mówi, że dzieci w Polsce głodują, to daje argument naszym niekoniecznie przyjaciołom, którzy w rosyjskiej propagandzie wykorzystują to przeciw Polsce – oceniła premier Ewa Kopacz.
– Czy to jest obywatelska i patriotyczna postawa? – pytała.
Przypomnijmy jednak, że głodujące dzieci nie są politycznym wymysłem polityków opozycji a realnym problemem z którym ewidentnie nie radzi sobie rząd. Według danych GUS w skrajnym ubóstwie żyje 900 tys. dzieci. Idąc tokiem myślowym pani premier należy o nich milczeć?