Wtykanie tęczowych flag w dekoracje przy Grobie Pańskim w jednym z lokalnych kościołów, wszczęcie awantury, gdy ksiądz chciał je usunąć, a następnie oskarżenie go m.in. o mowę nienawiści – taki scenariusz na Wielką Sobotę przygotowała sobie dwójka aktywistów LGBT z Płocka. Lewicowe i liberalne media kilka dni temu chętnie opisywały tę sytuację, tworząc narrację o rzekomej napaści duchownego na te osoby. Jednak z relacji naocznych świadków wynika, że całe wydarzenie było najprawdopodobniej przemyślaną prowokacją.
Homoaktywiści nawet najważniejsze święto w roku liturgicznym, jakim jest Wielkanoc, wykorzystali, aby zrobić szum wokół swojego środowiska.
W kościele św. Maksymiliana Kolbego w Płocku przy Grobie Pańskim ustawiono tekturowe pudełka, na których wypisano różne grzechy. Znalazły się tam m.in.: „hejt”, „kłamstwo”, „agresja”, „chciwość”, ale również „gender”, „zboczenia” i „LGBT”. Te ostatnie hasła nie spodobały się lokalnym społecznikom kojarzonym ze środowiskami lewicowymi. Pani Monika Niedźwiecka, nauczycielka jednej z płockich szkół, oraz pan Mateusz Goździkowski, działacz Wiosny Roberta Biedronia, przyszli do kościoła w Wielką Sobotę, aby „włożyć przy grobie dwie tęczowe flagi”, jak to relacjonowała Monika Niedźwiecka na antenie jednej z płockich rozgłośni radiowych. Prócz tego ułożyli kartki, na których zapisano m.in. pytanie „Dlaczego uczycie nienawiści?”. Według relacji naocznych świadków para aktywistów odeszła od grobu i czekała na reakcję księdza. W międzyczasie kilku parafian zwróciło uwagę duchownemu, że przy Grobie Pańskim znajdują się symbole dewiacji seksualnych. Ksiądz podszedł, aby je usunąć i w tym momencie przedstawiciele środowiska LGBT ruszyli na niego z falą agresji słownej. Padały napastliwe pytania „Dlaczego ksiądz nawołuje do nienawiści wobec pewnej grupy osób?”, „Czy LGBT to grzech?”.
– Czy ja jestem zboczeńcem? – wykrzykiwał Mateusz Goździkowski.
– Czy pan ma podstawowe rozeznanie w teologii, co jest złem, a co jest dobrem? – odpowiadał duchowny.
Jednocześnie prosił aktywistów, aby opuścili świątynię.
– Czemu ksiądz szczuje na mnie? – parł dalej Goździkowski, wymachując jednocześnie telefonem przed księdzem.
O całej sytuacji powiadomiona została policja, która szybko zjawiła się na miejscu. W międzyczasie jeszcze duchowny miał zabrać telefon agresywnemu aktywiście, oddał go jednak, gdy na miejscu zjawiła się policja. Przedstawiciele środowiska LGBT oskarżyli kapłana o to, że ukradł z aparatu kartę pamięci oraz SIM. Ten natomiast zdecydowanie zaprzeczył tym doniesieniom.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Codziennej".
Serdecznie polecamy czwartkowe wydanie „Codziennej”.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 24 kwietnia 2019
Więcej na naszej stronie https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/OXMjs6zJC8