Gośćmi redaktora Tomasza Sakiewicza w programie „Polityczna kawa” na antenie Telewizji Republika byli dziś posłowie: Jacek Żalek (Porozumienie) i Artur Dziambor (Konfederacja).
Prowadzący zapytał polityka Zjednoczonej Prawicy, które z wczorajszych medialnych doniesień były realne, a które mocno przesadzone.
– Na pewno realne było to, że opozycja próbowała wprowadzić kolejny kryzys- polityczny, obok gospodarczego i epidemicznego, z którym borykamy się obecnie. Zainteresowana wywołaniem kryzysu politycznego była głównie Platforma, która na bazie tego zamieszania chciała uniknąć weryfikacji wyborczej pani marszałek Kidawy-Błońskiej, której wynik ociera się o żenujące poniżej 5 procent poparcia społecznego- ocenił poseł Żalek.
– Platforma zdała sobie sprawę, że weryfikacja wyborcza w maju oznacza koniec marzeń o tym, żeby być liderem opozycji, a niewykluczone, że w ogóle koniec tego projektu politycznego, więc PSL i SLD zacierały ręce, a Konfederacja słusznie zakładała, że im więcej perturbacji, tym większe szanse na umocnienie ich pozycji, ponieważ konfederaci to alternatywna opozycja dla tej totalnej- dodał.
– Z punktu widzenia opozycji, każdy ze scenariuszy przełożenia wyborów był dobry. Z kolei Kosiniak-Kamysz zorientował się najwyraźniej, że skoro rosną jego akcje, to warto zawrócić kolej rzeczy i przeprowadzić wybory jednak w maju. Stąd próba negocjacji z Jarosławem Gowinem i pewne napięcia wynikające z tych nieporozumień i uwikłania obozu Zjednoczonej Prawicy w spory opozycji- wskazał parlamentarzysta Porozumienia.
- Czy możliwa byłaby koalicja, w której Porozumienie zastąpiłaby przynajmniej część posłów Konfederacji? O takim scenariuszu pisały niektóre media, o ile dobrze pamiętam, np. Wirtualna Polska. Czy wybieraliście się do PiS? - pytał posła Dziambora redaktor Sakiewicz.
– Na początek chciałbym podziękować posłowi Żalkowi, który oddzielił Konfederację od opozycji totalnej i historycznej. Rzeczywiście, zgadzam się z panem posłem również co do tego, co Senat zrobił z tą ustawą wyborczą, kopertową. Było wiele szumnych zapowiedzi wielu ciekawych, merytorycznych poprawek, a skończyło się po 30 dniach zwykłym wetem, które można było zrobić również w pierwszym tygodniu- stwierdził polityk Konfederacji.
– Jako Konfederacja od 1,5 miesiąca mówiliśmy, że trzeba wprowadzić stan klęski żywiołowej i wtedy wybory przesunąć o odpowiedni czas. Ponieważ teraz jest już „po ptokach”, to zróbmy te wybory jak najszybciej, a konstytucyjnym legalnym terminem byłby 23 maja. Przy odpowiedniej dobrej woli wszystkich stosownych instytucji można byłoby rzeczywiście przeprowadzić je w tym terminie.- dodał Dziambor.
– Nie było żadnego dogadywania się z PiS, data 23 maja wynika z mojej osobistej opinii, ponieważ uważam, że powinniśmy jak najszybciej dążyć do tego, żeby rozwiązać ten problem- wskazał.
- Czy groziło nam wczoraj zerwanie koalicji, czy to przesada ze strony mediów? - zapytał prowadzący.
– Na pewno rozważane były różne opcje, ale ten szum medialny moim zdaniem był wynikiem nadgorliwości dziennikarskiej. W tak piękny majowy weekend tylko dramatyczna wiadomość jest w stanie się przebić, dlatego ta dramaturgia była rzeczywiście wyrazem medialnej aktywności- ocenił Jacek Żalek.
– Dziennikarze słusznie jednak zauważają, że jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji po tej zwłoce marszałka Grodzkiego w Senacie, tak naprawdę sabotażu wyborów.- podkreślił.