– Raport Biura Kontroli KGP, dotyczący zabezpieczenia i działań funkcjonariuszy 11 listopada, m.in. podczas Marszu Niepodległości w Warszawie, będzie gotowy w przyszłym tygodniu – poinformował komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński.
Podczas Marszu Niepodległości, podobnie jak w latach ubiegłych, doszło do ulicznych burd. Stołeczny ratusz na żądanie policji rozwiązał zgromadzenie, ale mimo to marsz był kontynuowany. Podczas zajść spłonęła kabina wartownicza przy ambasadzie Rosji, a nieustaleni dotąd sprawcy wrzucili kamienie i race na teren placówki. Podpalona została także „Tęcza" na pl. Zbawiciela.
Działania policji przy zabezpieczaniu marszu nadal analizuje specjalny zespół kontrolny.
– Raport będzie w przyszłym tygodniu. Wtedy odniosę się do wszystkich działań w tej sprawie – powiedział Działoszyński, pytany przez dziennikarzy o zabezpieczenie Marszu Niepodległości. Zapewnił, że policja była w stałym kontakcie w rosyjską ambasadą, z którą uzgodniony został sposób zabezpieczenia.
– Nie potwierdzam, żeby tutaj były jakieś specjalne życzenia o wzmocnienie ochrony ambasady – powiedział Działoszyński. Ocenił, że manifestacja została właściwie rozwiązana po pierwszych incydentach.
– Nie rozlała się na miasto, nie ucierpiały osoby postronne oprócz kilkunastu policjantów. Policjanci nie ustąpili, byli tam, gdzie powinni być i podejmowali, z narażeniem życia i zdrowia, swoje czynności po to, żeby cała ta manifestacja zakończyła się bezpiecznie dla jej uczestników – dodał komendant.
Odpowiadający za policję wiceszef MSW Marcin Jabłoński zapewnił, że rosyjska ambasada była zabezpieczona.
– W miejscach, które były szczególnie wrażliwe i newralgiczne, stała, przygotowana do podjęcia natychmiastowych działań, duża grupa policjantów. W żadnym momencie nie doszło do naruszenia eksterytorialności ambasady. Nie było bezpośredniego zagrożenia – powiedział dziennikarzom Jabłoński. Przypomniał, że policja zatrzymała mężczyznę podejrzanego o podpalenie kabiny wartowniczej.
– Trzeba przyznać, że pewne wizerunkowe kwestie budzą wątpliwości. Zwłaszcza to zdarzenie, dotyczące spalenia budki, która stoi na zewnątrz ambasady – przyznał.
– Tej policji rzeczywiście nie było tak bardzo widać, choć było jej więcej niż w minionych latach. Była przygotowana na podjęcie zdecydowanych działań, ale nie znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie przechodzącego marszu. Powstało wrażenie, jak gdyby policja pewnych miejsc i obiektów nie chroniła, choć nie do końca tak było – powiedział Jabłoński.
Wyjaśnił, że w działaniach policji chodziło o to, żeby funkcjonariusze nie byli obecni w bezpośrednim sąsiedztwie uczestników Marszu Niepodległości.
– To wszystko po to, żeby na bazie doświadczeń z minionych lat nie prowokować zachowań agresywnych. W niespełna półtorej godziny udało się zapewnić porządek na terenie całej Warszawy – powiedział wiceszef MSW.
Jak dotąd policja zatrzymała 74 osoby, części z nich postawiono 33 zarzuty karne. Dotyczyły one m.in. naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariusza, udziału w nielegalnym zbiegowisku oraz niszczenia mienia. Zapadło też dziewięć wyroków w trybie przyspieszonym.
mk, mg, PAP, fot. Flickr.com/Piotr Drabik/CC