Czy "Piątka dla zwierząt" rozbije rząd? Komentarze publicystów

Joanna Jaszczuk 18-09-2020, 13:09
Artykuł
Premier Mateusz Morawiecki
Facebook / Prawo i Sprawiedliwość 

– Byli koalicjanci mogą już pakować biurka – mówi poseł PiS Marek Suski, podkreślając, że praktycznie mamy w tej chwili do czynienia z rządem mniejszościowym. W podobnym tonie wypowiada się wicemarszałek Sejmu, Ryszard Terlecki. Czy konflikt o „Piątkę dla zwierząt” rozbije rząd Zjednoczonej Prawicy? Zapytaliśmy o to publicystów różnych redakcji: redaktora naczelnego "Gazety Polskiej", Tomasza Sakiewicza; szefa portalu tvp.info, Samuela Pereiry, Pawła Lisickiego z "Do Rzeczy", redaktora Witolda Gadowskiego. Komentarza udzielił także redaktor naczelny portalu TV Republika, Adam Zawadzki.

Czołowi politycy PiS mówią już o rządzie mniejszościowym, otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego, m.in. szef KPRM Michał Dworczyk czy rzecznik rządu Piotr Müller podkreślają, że taka opcja jest możliwa. Tak jak zapowiadały władze PiS, 15 posłów, którzy głosowali przeciwko "Piątce dla zwierząt" zostało zawieszonych. 

 

 

 

Spór światopoglądowy czy temat zastępczy?

Zdaniem dziennikarza śledczego i publicysty, Witolda Gadowskiego, rząd PiS sięgnął po temat zastępczy.

– Głównym problemem kraju nie jest dziś dobrostan zwierząt. To oczywiście bardzo istotna kwestia i nie można odżegnywać się od tego, aby w sposób humanitarny traktować zwierzęta, natomiast nie jest to najważniejszy problem Polski. W momencie, gdy skupiamy się na tym problemie, oznacza to, że mamy do czynienia z tematem zastępczym, że uciekamy od głównych tematów, które są istotne – wskazał rozmówca naszego portalu.

  – Nie rozumiem presji, zaangażowania, dążenia za wszelką cenę do przeprowadzenia tej ustawy prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Zaangażował się w tę sprawę tak, jakby to była najistotniejsza kwestia na świecie, podczas gdy w istocie tak nie jest. Ryzyka z tym związane, problemy, konsekwencje są ogromne i szczerze mówiąc, nie jestem w stanie racjonalnie tego wytłumaczyć – ocenił z kolei redaktor naczelny „Do Rzeczy”, Paweł Lisicki.

– Dzisiejsze głosowanie pokazało, że Prawo i Sprawiedliwość stało się niejako zakładnikiem Porozumienia i Solidarnej Polski. Cała sytuacja to bardzo mocny element wewnętrznych negocjacji o kształt odnowionego rządu premiera Morawieckiego. Stawia również pytania o dalszą formułę trwania koalicji. Moim zdaniem będzie to raczej małżeństwo z rozsądku niż z miłości – ocenia z kolei redaktor naczelny portalu TV Republika, Adam Zawadzki.

- Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro to politycy, którzy w dziedzinie politycznych rozwodów mają traumatyczne doświadczenia. O których jak widać dość szybko zapomnieli. Nikt nie lubi jednak negocjować z pistoletem przy skroni. Świadczą o tym komentarze polityków PiS – wskazuje Zawadzki.

- Jak widać dość szybko o przeszłości zapomnieli. Rywalizacja o wpływy zasłoniła im główny cel jakim jest zmiana kraju - dodaje.

–Powstaje pytanie, czy obecna koalicja w dalszym ciągu jest koalicją podzielającą konserwatywne wartości i konserwatywny program reformy kraju, czy też jest już skupiona wyłącznie na technologii sprawowania władzy – wskazał natomiast Witold Gadowski, którego zdaniem mówimy tu bez wątpienia także o konflikcie ideowym. 

– Spór polega na tym, czy obecna koalicja rządowa realizuje konserwatywny punkt widzenia, czy też skręca w lewo. Ustawy takie jak „Piątka dla zwierząt” są ewidentnie odwołaniem się do lewicowego programu wyjaśniania świata – podkreśla nasz rozmówca.

Koalicjanci prawdopodobnie wrócą do negocjacji”

– Z całą pewnością koalicjanci mieliby duży kłopot, żeby zaistnieć bez PiS-u, więc prawdopodobnie nie podejmą ryzyka wyborów i wrócą do negocjacji – ocenia Tomasz Sakiewicz.

– Wydaje mi się, że najbardziej roztropnym rozwiązaniem byłoby danie sobie przerwy, aby usiąść do stołu negocjacyjnego. Rząd mniejszościowy jest dla mnie pomysłem zupełnie absurdalnym, ponieważ oznaczałby, że za każdym razem trzeba by montować koalicje ad hoc, nie byłoby możliwości wprowadzenia żadnych zmian, a w dłuższej perspektywie ci, którzy takim rządem by kierowali, byliby skazani na gigantyczne straty i porażki – mówi z kolei naczelny „Do Rzeczy”.

– Przyspieszone wybory w tej sytuacji oznaczałyby moim zdaniem zwycięstwo opozycji, a przy tym wpuszczenie do gry Szymona Hołowni, który gdzieś tam się czai poza Sejmem – wskazuje Lisicki, zwracając uwagę, że PiS straciłoby dużą część elektoratu – rolników i mieszkańców wsi.

– Prawo i Sprawiedliwość nie miałoby czego szukać na wsi. A jest to znacząca część elektoratu, do tej pory w większości głosująca na PiS, a teraz te głosy poszłyby na przeciwników partii Jarosława Kaczyńskiego – podkreśla publicysta.

Podobnego zdania jest w tej kwestii redaktor Gadowski.

– W tej chwili PiS traci poparcie na wsi, wśród twardego elektoratu, wyborców przywiązanych do tradycji i wartości konserwatywnych, w których człowiek jest głównym bytem na świecie i człowiek jako taki porządkuje funkcjonowanie świata. Tymczasem takie projekty jak Piątka dla zwierząt to powolne zrównywanie statusu zwierząt ze statusem człowieka, a to absolutnie nie mieści się ani w chrześcijańskim sposobie widzenia świata, ani w wartościach konserwatywnych – ocenia dziennikarz śledczy.

Co dalej z rządem i większością sejmową? Redaktor Adam Zawadzki zapowiada „gorący polityczny weekend”.

– Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro to politycy, którzy w dziedzinie politycznych rozwodów mają traumatyczne doświadczenia. O których jak widać dość szybko zapomnieli. Nikt nie lubi jednak negocjować z pistoletem przy skroni. Świadczą o tym komentarze polityków PiS – wskazuje Zawadzki.

A co z zapowiedzią konsekwencji wobec polityków PiS sprzeciwiających się piątce dla zwierząt oraz rozbicia koalicji? Prawo i Sprawiedliwość stawia sprawę twardo. W trakcie naszych prac nad niniejszym tekstem zawieszonych zostało - tak jak wcześniej zapowiadały władze partii - 15 posłów rządzącego ugrupowania, którzy głosowali przeciwko "Piątce dla zwierząt". Poinformował o tym szef Komitetu Wykonawczego, Krzysztof Sobolewski. 

 

– Pytanie, co wydarzy się przez weekend, jaki scenariusz wygra bezpośrednio w Prawie i Sprawiedliwości oraz w jakim kierunku pójdą posłowie Porozumienia czy Solidarnej Polski – mówi redaktor naczelny portalu tvp.info, Samuel Pereira.

–Na pewno atmosfera jest gorąca, sam fakt, że politycy PiS mówią dziś publicznie, że na dziś koalicji nie ma, daje do myślenia, nawet jeśli chodzi o kwestię formalną, czyli wygaśnięcie umowy koalicyjnej – podkreśla nasz rozmówca.

Rodzaj wyciągnięcia ręki i napinania muskułów”

Czego możemy spodziewać się w sytuacji, gdy do porozumienia nie dojdzie?

– Czy dojdzie do rozwodu? Oczywiście taki scenariusz jest możliwy. Jednak gdyby do niego doszło, nie przysłużyłby się zarówno obozowi Zjednoczonej Prawicy, ale przede wszystkim Polsce – ocenia redaktor Zawadzki.

W rozmowie z redaktorem Sakiewiczem zwróciliśmy uwagę, że w przeszłości również dochodziło do mniejszych czy większych tarć w obrębie Zjednoczonej Prawicy i zawsze udawało się wypracować kompromis. Naczelny „Gazety Polskiej” wskazał, że z kompromisami mamy do czynienia przez cały czas, również w tym momencie.

– Jeszcze nikogo nie wyrzucono, choć pewnie to nastąpi, ale władze PiS mogły zrobić to już w nocy. To taki rodzaj wyciągnięcia ręki, a przy tym napinania muskułów. A może nawet bardziej napinania muskułów – zauważa Tomasz Sakiewicz.

– Na pewno jest to ciekawe politycznie, myślę, że ten weekend przyniesie nam odpowiedź. Jeśli przez weekend emocje nie opadną, to prawdopodobnie w poniedziałek dowiemy się, że koalicja faktycznie przestaje już istnieć i pojawia się scenariusz przyspieszonych wyborów – ocenia Samuel Pereira.

Dla Pawła Lisickiego rząd mniejszościowy lub przyspieszone wybory byłyby równoznaczne ze zwycięstwem opozycji.

– W takiej sytuacji pozostaje próba powrotu do rozmów koalicyjnych, wycofanie się przynajmniej z części przepisów dotyczących ochrony zwierząt. Wydaje mi się, że to byłaby właściwa postawa – wskazuje naczelny „Do Rzeczy”.

– Pytanie, jakie kluby i partie wystartowałyby w takich wyborach. PiS już mówi, że startowałby oddzielnie. Czy Porozumienie lub Solidarna Polska z kimś by się połączyły, co na pewno miałoby wpływ na rozkład sił – mówi z kolei Samuel Pereira.

Naczelny portalu tvp.info zauważa, że jeśli chodzi o poparcie społeczne, Prawo i Sprawiedliwość raczej nie jest zagrożone.

– Jeszcze niedawno kandydat PiS wygrał wybory prezydenckie, zdobył tę pulę ponad 50 proc. poparcia, więc sądzę, że nie wygląda to źle – podkreśla redaktor Pereira, którego zdaniem zagrożenie dla PiS tkwi gdzie indziej.

– Może ono natomiast wynikać z konfliktu. Gdyby doszło do jego eskalacji, do wzajemnych publicznych ataków, może to zadziałać demotywująco na wyborców – wskazuje publicysta.

 

 

Źródło: Portal TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy