„Wyrwano nam serce, lecz nie oddamy duszy”. Błogosławiony ks. Jerzy - kapelan zamordowany przez SB

Anna Piotrowska 06-06-2014, 11:33
Artykuł
Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko

HISTORIA | 6 czerwca 2010 roku na Placu Piłsudskiego w Warszawie ks. Jerzy Popiełuszko, kapelan „Solidarności” zamordowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, został ogłoszony błogosławionym Kościoła katolickiego. Mszy świętej beatyfikacyjnej przewodniczył abp Angelo Amato, prefekt Kongregacji ds. Kanonizacyjnych, który w imieniu papieża Benedykta XVI odczytał akt beatyfikacyjny.

„Ksiądz Jerzy – świętym Jerzym naszych czasów”

Symboliczny kult ks. Jerzego rozpoczął się właściwie już podczas jego pogrzebu, gdzie jeden z transparentów wymowie wskazywał: „Ksiądz Jerzy – świętym Jerzym naszych czasów” – XIII Drużyna Harcerska”. Dwa dni później, 5 listopada 1984 roku do prymasa Polski Józefa Glempa wpłynęła pierwsza pisemna prośba o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. 28 listopada w Episkopacie Polski pojawiła się lista z podpisami 456 studentów KUL, którzy także prosili o wszczęcie taj procedury.

Męczennik Kościoła katolickiego

Proces beatyfikacyjny kapelana Solidarności oficjalnie otwarty został jednak dopiero 8 lutego 1997 w kościele pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie. Jego etap diecezjalny zakończono dokładnie cztery lata później. 3 maja 2001 nastąpiło wszczęcie prac przez Kongregację ds. Kanonizacyjnych. 19 grudnia 2009 papież Benedykt XVI podpisał dekret o męczeństwie kapelana „Solidarności”, co oznaczało ogłoszenie Czcigodnego Sługi Jerzego Popiełuszki męczennikiem Kościoła Katolickiego. 15 lutego 2010 metropolita warszawski arcybiskup Kazimierz Nycz ogłosił datę beatyfikacji ks. Jerzego –  6 czerwca 2010, w Święto Dziękczynienia.

"Mam powołanie do tego zawodu"

Jerzy Popiełuszko urodził się 14 września 1947 roku we wsi Okopy koło Suchowoli jako syn Władysława i Marianny z Gniedziejków. Dwa dni później został ochrzczony imieniem Alfons. Jego kapłańska posługa rozpoczęła się w roku 1965. Wstępując do seminarium duchownego  napisał podanie: „Uprzejmie proszę o przyjęcie mnie do Seminarium Metropolitalnego w Warszawie. Prośbę swą motywuję tym, iż chcę zostać księdzem, ponieważ mam powołanie do tego zawodu”. Święcenia kapłańskie przyjął 28 maja 1972 roku  z rąk Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego. W pierwszych latach swojej posługi pracował w podwarszawskich parafiach, potem przeniesiono go do stolicy, gdzie w maju 1980 r. został wikarym w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu.

W jaki sposób trafił do robotników? Otóż, kiedy w sierpniu 1980 roku w Hucie Warszawa trwał strajk, do prymasa Wyszyńskiego zgłosiło się kilku hutników proszących o przysłanie do zakładu duchownego. Zbliżała się niedziela, zależało im na Mszy świętej. Prymas zwrócił się więc do swego kapelana ks. Bronisława Piaseckiego, z prośbą, aby ten „poszukał księdza”. Ksiądz Piasecki udał się do kościoła św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, któremu podlega Huta. Spotykał tam księdza Popiełuszkę, zaproponował mu podjęcie się „hutniczej misji”. W niedzielę 31 sierpnia na głównym placu huty robotnicy wznieśli prowizoryczny ołtarz. Kiedy ksiądz Jerzy przekroczył jej bramę wejściową, robotnicy przywitali go oklaskami i łzami wzruszenia. - Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną – wspominał później ks. Jerzy.

Msze ks. Jerzego tworzyły przestrzeń wolności

17 stycznia 1982 roku, już jako kapelan „Solidarności”, w czasie stanu wojennego odprawił pierwszą Mszę za Ojczyznę. Od tej pory Msze odbywały się co miesiąc, a na jego kazania przybywały tłumy. Słowa, które  kierował do ludzi nie były  skomplikowane, często cytował Pismo Święte, wypowiedzi Jana Pawła II, Prymasa Wyszyńskiego, celebrował rocznice wydarzeń historycznych. - Msze za Ojczyznę odprawiane zawsze w ostatnią niedzielę miesiąca tworzyły pewnego rodzaju przestrzeń wolności. (...) Pamiętam przepiękny kameralny koncert Piotra Szczepanika w dolnym kościele św. Stanisława. Ksiądz Jerzy wprowadził wtedy wszystkich w klimat powstania listopadowego, a poezja i pieśni polskich powstań narodowych budziły wzruszenie i nadzieję - wspominał jeden z uczestników Mszy za Ojczyznę, Jacek Kałużny.

"Seanse nienawiści”

Jak łatwo się domyślić taka dawka patriotyzmu, jaką niosły za sobą Msze ks. Jerzego musiały spotkać się ze zdecydowaną rekacją. Trzeba było opluć, oczernić kapłana, a do tego zadania niezastąpiona była jedna osoba. Jesienią 1984, w tygodniku „Tu i teraz” ukazał się artykuł Jerzego Urbana piszącego pod pseudonimem Jan Rem, o znamiennym tytule „Seanse nienawiści”. Tytułowe seanse, to nic innego, jak Msze za Ojczyzne. Oto, co naczelny propagandzista PRL , wciąż jeszcze  - o zgrozo! - zapraszany do wielu mainstreamowych stacji telewizyjnych, proszących go o komentarz, a więc liczących się z jego zdaniem, pisał o księdzu Jerzym:

"W inteligenckiej części warszawskiego Żoliborza stoi kościół księdza Jerzego Popiełuszki `– obok św. Brygidy w Gdańsku najbardziej renomowany klub polityczny w Polsce. (...) Co tam więc robi natchniony polityczny fana-tyk, Savanorola antykomunizmu? (...). Jednym słowem, ten mówca ubrany w liturgiczne szaty nie mówi niczego, co byłoby nowe lub ciekawe dla kogokolwiek. Urok wieców, jakie urządza, jest całkiem odmiennej natury. Zaspokaja on czysto emocjonalne potrzeby swoich słuchaczy i wyznawców politycznych. W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. Mówca rzuca tylko kilka zdań wyzbytych sensu perswazyjnego oraz wartości informacyjnej. On wyłącznie steruje zbiorowymi emocjami.
Uczucie nienawiści politycznej do komunistów, do władzy, do wszystkiego, co jest powojenną Polską, przy-noszone na tę salę przez bywalców, a pod dyrygencją księdza Popiełuszki, przestaje być wewnętrznym robakiem drążącym człowieka. Polityczne uczucia doznają publicznego wyładowania w tłumie podobnie czujących. Wyznawcy sfanatyzowanego ks. Popiełuszki nie potrzebują argumentów, dociekań, dyskusji, nie chcą poznawać, spierać się, zastanawiać i dochodzić do jakichś przekonań. Chodzi tylko o zbiorowe wylanie emocji. Ks. Jerzy Popiełuszko jest więc organizatorem sesji politycznej wścieklizny".

„Rola księdza jest taka, by głosić prawdę i za prawdę cierpieć, jeżeli trzeba nawet za prawdę umrzeć”

To, co wzbudzało trwogę władz komunistycznych, to fakt, że ks. Popiełuszko… mówił prawdę. Tę umiłował sobie najbardziej. - Żyć w prawdzie to być w zgodzie ze swoim sumieniem. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Wielkość prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych, zalęknionych. Od wieków trwa nieprzerwana walka z prawdą. Prawda jednak jest nieśmiertelna, a kłamstwo ginie szybką śmiercią... Tak wielu ludzi nie trzeba, by głosić prawdę. Może być niewielka gromadka ludzi prawdy, a będą nią promieniować. Ludzie ich sami odnajdą i przyjdą z daleka, by słów prawdy słuchać – mówił w homilii 27 maja 1984 roku.

Służba Bezpieczeństwa na poważnie zaczęła interesować się nim w kwietniu 1982 r.  W ostatnich dwóch latach życia SB zapewniła księdzu Jerzemu pasmo udręk w postaci gróźb, wulgarnych anonimów  i różnego rodzaju prowokacji. Zdając sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa powiedział, że „rola księdza jest taka, by głosić prawdę i za prawdę cierpieć, jeżeli trzeba nawet za prawdę umrzeć”.

W jednym z wywiadów, 1 maja 1983 roku ks. Jerzy powiedział: "Już nie potrafię zamknąć swojego kapłaństwa w kościele, chociaż tylu różnych „doradców: podpowiada mi, że prawdziwy polski ksiądz nie powinien wychodzić poza kościelne ogrodzenie. Będę wśród swoich robotników, dopóki tylko będę mógł”.

Ze swoimi robotnikami mógł zostać do 19 października 1984 roku. Wtedy to przebywając w Bydgoszczy, mimo złego samopoczucia, odprawił Mszę świętą i poprowadził piękne rozważania różańcowe, które zakończył słowami: "Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszania, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy".

Po nich wyruszył do Warszawy w – jak się później okazało – swoją ostatnią drogę.

Samochód ks. Jerzego został zatrzymany przez funkcjonariuszy SB, ubranych w mundury milicjantów ruchu drogowego.  Grzegorz Piotrowski i Waldemar Chmielewski chwyciwszy kapłana za rękawy sutanny wyciągnęli go z samochodu, uderzeniem w głowę ogłuszyli, zakneblowali i wsadzili do bagażnika. Według zeznać oprawców ks. Jerzy miał związane ręce i nogi, usta zakneblowane kawałkiem ręcznika i zalepione plastrem dwukrotnie owiniętym wokół głowy. W czasie tortur założono mu wokół szyi sznurek, którego końce związane były na podkurczonych z tyłu nogach. Kiedy duchowny próbował się wyprostować, pętla na szyi zaciskała się... Do nóg księdza oprawcy przywiązali około 11 kilogramowy worek z kamieniami. Bili go do nieprzytomności, aż w końcu wrzucili do Zalewu Wiślanego na tamie pod Włocławkiem.

Wiadomość o porwaniu księdza Jerzego dotarła do kościoła Stanisława Kostki już następnego dnia rano. W wieczornym wydaniu "Dziennika telewizyjnego" pojawił się oficjalny komunikat o jego porwaniu, po którym do żoliborskiego kościoła zaczęły schodzić się kilkutysięczne tłumy. O 22 modlili się we Mszy odprawionej w intencji szczęśliwego powrotu ks. Popiełuszki. 

Nadzieja umarła 30 października. To właśnie wtedy podano informację o odnalezieniu w Zalewie Wiślanym ciała kapłana. Kiedy w Zakładzie Medycyny Sądowej w Białymstoku odbyła się identyfikacyjna sekcja zwłok, uczestniczący w niej lekarz miał powiedzieć, że w czasie swojej całej praktyki lekarskiej nie badał ciała, które byłoby tak wewnętrznie zniszczone. 

„Możesz go zabić - narodzi się nowy”

Pogrzeb księdza Jerzego, który odbył się 3 listopada, miał charakter wielotysięcznej manifestacji patriotycznej. Nad głowami zgromadzonych powiewały niezliczone ilości transparentów, z takimi hasłami, jak:  „Mordom politycznym – nie!”, „Lecz duszy zabić nie mogą – »Solidarność« Przasnysza”, „Wyrwano nam serce, lecz nie oddamy duszy - »Solidarność« Polkolor” i wreszcie ten ze słowami Czesława Miłosza: „Możesz go zabić - narodzi się nowy”.

- Stojąc na pogrzebie, nieopodal olbrzymiego transparentu MZK, zastanawiałem się, jak będzie można to potworne czerwone zło zwyciężyć dobrem - mówił po latach Jacek Kałużny.

Ksiądz prałat Teofil Bogucki, żegnając ks. Jerzego powiedział nad trumną:

"Ziemia polska otrzymała nowego bohatera narodowego i nowego męczennika. Na taki pogrzeb z udziałem Kardynała Prymasa, Biskupów i nieprzeliczonej ilości wiernych zasługuje tylko człowiek wielki lub święty. Ocenę zostawiamy Najwyższemu Bogu..."

Po latach możemy powiedzieć, jak bardzo prorocze były słowa ks. prałata.

W niespełna miesiąc po pogrzebie rozpoczął się doskonale wyreżyserowany przez władze spektal - proces oprawców ks. Jerzego. Sąd skazał Grzegorza Piotrowskiego i Adama Pietruszkę na karę 25. lat pozbawienia wolności, Leszka Pękalę na 15 lat więzienia i Waldemara Chmielewskiego na 14 lat. Wszystkich objęto dwukrotną amnestią. Dziś są na wolności, żyją wśród nas. Dyspozytorzy zbrodni nigdy nie zostali ukarani.

Wspomnienie liturgiczne bł. Jerzego Popiełuszki obchodzone jest 19 października.

tama_670

Tama, miejsce wrzucenia ks. Popiełuszki do Wisły. Fot. Wikipedia/ CC BY-SA 2.5


 

pogrzeb_02

Pogrzeb księdza Jerzego Popiełuszki na terenie kościoła św. Stanisława Kostki w Warszawie. Fot. Wikipedia/ Jarek Tuszynski/ CC BY-SA 3.0


 

nag_670

Nagrobek księdza Jerzego Popiełuszki na terenie kościoła św. Stanisława Kostki w Warszawie. Fot. Wikipedia/ Domena Publiczna

 

Źródło: http://xj.popieluszko.pl/, http://www.pch24.pl, Świętość z mocy krzyża, http://www.popieluszko.net.pl/, http://aktivlife.eu/

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy