Wielka kasa do wzięcia w San Diego. Kto następny do golenia? Iga już wie

Artykuł
Twitter/@WTA

Tego można było się spodziewać. Najwyżej rozstawiona Iga Świątek pokonała tenisistkę gospodarzy Cori „CoCo” Gauff (nr 6.) 6:0, 6:3 i awansowała do półfinału turnieju WTA 500 na twardych kortach w San Diego. O finał polska liderka światowego rankingu powalczy z inną Amerykanką - Jessicą Pegulą (4.).

- Iga to prawdziwa czempionka, ale zobaczymy, jak się sprawy potoczą - zapowiadała przed spotkaniem Cori Gauff. Wiele wskazywało, że 18-letnia Amerykanka postawi trzy lata starszej raszyniance jeszcze wyższe wymagania. Iga Świątek w trzech wcześniejszych pojedynkach, w tym finale tegorocznego French Open w Paryżu, nie straciła z Amerykanką ani jednego seta. Polka, jak na pierwszą rakietę globu przystało, zaczęła pewna siebie, skoncentrowana i z animuszem. Narzuciła ostre tempo wymian, które było nie do wytrzymania dla wyglądającej na zagubioną, jakby speszoną i niepotrafiącą złapać właściwego rytmu przeciwniczkę, która do tego raz po raz posyłała piłkę w aut. Efekt - 6:0 w pierwszej partii po niespełna pół godzinie gry.

Początek drugiego seta wskazywał, że mecz może potrwać bardzo krótko, bo Świątek od razu przełamała rywalkę i po chwili odskoczyła na 2:0. Jej przewaga była na tyle wyraźna, że emocje opadły, a spotkanie straciło temperaturę. Gauff grała nieco skuteczniej, częściej trafiała z głębi kortu, ale wynikało to raczej z faktu, że Polka nieco spuściła z tonu i nie forsowała tempa, jak w pierwszej odsłonie. Świątek dopełniła formalności po 65 minutach rywalizacji i już po raz 11. w sezonie wystąpi w półfinale
- Jestem bardzo zadowolona, że od początku do końca utrzymałam koncentrację, co pomogło mi zagrać bardzo skutecznie i efektywnie. Z każdym dniem czuję się tutaj lepiej, zarówno jeśli chodzi o aklimatyzację, jak i warunki na korcie. No może pogoda mogłaby być trochę lepsza, bo liczyłam, że będzie cieplej - przyznała z uśmiechem Iga tuż po zakończeniu spotkania.

Z szóstą w światowym rankingu Amerykanką, Jessiką Pegulą spotkała się wcześniej czterokrotnie i trzy razy była lepsza. Jedynej porażki z córką miliardera Teddy'ego Peguli, do którego należą hokejowa drużyna Buffalo Sabres i futbolowa Buffalo Bills, doznała w ich pierwszej potyczce w Waszyngtonie w 2019 roku, kiedy przeciwniczka wygrała jedyny turniej w karierze. - Niczego nie oczekuję po tym meczu. Chcę podejść do niego zrelaksowana, grać swój tenis i zobaczymy, na co się to przełoży - wspomniała Świątek, która z Pegulą może też zagrać w kończącym sezon turnieju WTA Finals, gdyż Amerykanka jako trzecia - po Polce i Ons Jabeur z Tunezji - zapewniła sobie w nim udział.

Pula nagród turnieju w San Diego wynosi 757 900 dolarów. Półfinalistki mogą być pewne 42 tys. USD premii oraz 185 punktów do rankingu WTA.

Źródło: PAP, Twitter/@WTA

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy