Wczorajszy wybuch taksówki przed szpitalem w Liverpoolu nie był wypadkiem, lecz miał być atakiem terrorystycznym. Udaremnił go jej kierowca, który rozpoznał zamiary pasażera i zamknął go w samochodzie – podał „Daily Mail”.
Wybuch nastąpił przed Liverpool Women's Hospital o godz. 10:59, czyli tuż przed tuż przed dwiema minutami ciszy, którymi w Wielkiej Brytanii oddawano cześć poległym żołnierzom z okazji Niedzieli Pamięci.
W wyniku eksplozji zginął pasażer. Kierowca, który wybiegł z samochodu, trafił do szpitala.
Kierowanie śledztwem przejęła jednostka antyterrorystyczna. Wieczorem poinformowano o aresztowaniu w związku z tą sprawą trzech mężczyzn w wieku 29, 26 i 21 lat.
Jak ujawnia dziennik „Daily Mail”, wybuch nie był wypadkiem, lecz miał być atakiem terrorystycznym. Gazeta, powołując się na znajomych taksówkarza i wpisy w mediach społecznościowych, podaje, że pasażer chciał jechać pod katedrę, gdzie odbywały się miejskie obchody Niedzieli Pamięci, ale ponieważ taksówka utknęła w korku, zmienił zdanie i polecił, by jechać do oddalonego o niespełna półtora kilometra od katedry szpitala.
Według tych relacji kierowca taksówki David Perry zwrócił uwagę na dziwne zachowanie pasażera i zauważył ładunek wybuchowy. Gdy tuż przed godz. 11 samochód podjechał przed szpital, kierowca od środka zamknął niedoszłego zamachowca w części pasażerskiej, po czym sam wybiegł z samochodu. Chwilę potem nastąpiła eksplozja.