Przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi w Mołdawii partie stawiające za cel integrację kraju z UE mają przewagę w sondażach nad partiami prorosyjskimi. Analitycy jednak uważają, że może dojść do zmiany władzy, a nawet obawiają się o stabilność Mołdawii.
W tym roku Mołdawia znalazła się – jak pisze Reuters – bliżej europejskiego mainstreamu niż którekolwiek, prócz krajów bałtyckich, z państw poradzieckich. 27 czerwca podpisała umowę stowarzyszeniową z UE. Ratyfikowała ją na początku lipca, co pozwoliło na rozpoczęcie tymczasowego wdrażania zapisów o utworzeniu pogłębionej i całościowej strefy wolnego handlu (DCFTA) od 1 września. A już od 1 kwietnia obywatele Mołdawii, którzy mają paszporty biometryczne, mogą podróżować do UE bez wiz.
Jednak sondaże wskazują, że społeczeństwo jest głęboko podzielone w sprawie decyzji, czy kontynuować ten kurs, czy też zwrócić się ku Rosji. Za sojuszem z Moskwą opowiada się Partia Socjalistów Republiki Mołdawii (PSRM), której lider Igor Dodon spotkał się ostatnio z prezydentem Władimirem Putinem. PSRM głosi, że utrzymanie proeuropejskiego kursu pozbawi Kiszyniów stabilnego i potężnego sojusznika w postaci Rosji, dostarczającej Mołdawii tani gaz.
Jak przypomina piątkowy "Financial Times", wiele mołdawskich rodzin utrzymuje się dzięki pieniądzom przysyłanym z Rosji. Według statystyk około 40 procent ludności Mołdawii w wieku produkcyjnym żyje za granicą, duża część właśnie w Rosji. Pieniądze przesyłane z zagranicy stanowią ok. 1/4 PKB Mołdawii. W październikowym sondażu Instytutu Gallupa 57 procent Mołdawian uznało Rosję za najważniejszego partnera gospodarczego kraju.
Mołdawianie są także "coraz bardziej zmęczeni brakiem postępów proeuropejskiego rządu w reformowaniu systemu sprawiedliwości, walce z korupcją, demontażu monopoli handlowych, zapewnieniu przejrzystej prywatyzacji (...). Zaufanie obywateli poważnie nadszarpnęły liczne skandale polityczne i korupcyjne" – napisał Victor Chirila w analizie dla Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych (ECFR).
Według sondaży do parlamentu dostaną się trzy partie proeuropejskie: Demokratyczna Partia Mołdawii (PDM), Liberalno–Demokratyczna Partia Mołdawii (PDLM) i Partia Liberalna (PL). Wejdą też do niego partie prorosyjskie: Partia Komunistów Republiki Mołdawii (PCRM) i PSRM. Sąd wykluczył z wyborów trzecie prorosyjskie stronnictwo – Patrię, ale jej elektorat może zagłosować na socjalistów i komunistów – ocenia "FT".
Przy tym, jak dodaje dziennik, przewaga partii proeuropejskich nie jest wielka, a wielu wyborców jest niezdecydowanych. – Nie jest niemożliwe, że rząd przegra – powiedział "FT" Nicu Popescu, analityk w unijnym Instytucie Studiów nad Bezpieczeństwem.
Analityków szczególnie niepokoi fakt, że oba obozy, z powodu podziałów wewnętrznych, mogą mieć kłopoty ze stworzeniem stabilnej koalicji rządowej. – Nie jest jasne, kto będzie rządził Mołdawią po wyborach. Jedno jest pewne – nowy parlament będzie odzwierciedlał podziały w mołdawskim społeczeństwie – pisze Chirila. Podkreśla on, że Mołdawii grozi powrót do dysfunkcyjnego i słabego parlamentu, a wdrożenie reform zakładanych w umowie z UE wymaga stabilnej koalicji.
W dniach przed wyborami agencja AP zwróciła uwagę na obawy o próby wpływania przez Rosję na przebieg głosowania. 23 listopada mołdawskie służby, nie podając bliższych szczegółów, ostrzegły przed próbami zdestabilizowania procesu wyborczego. Wcześniej władze wydaliły z kraju kilku obywateli Rosji i Ukrainy z powodu podejrzeń o planowanie "działań dywersyjnych".
"Istnieje poważne zagrożenie wybuchu niepokojów społecznych inspirowanych przez środowiska prorosyjskie w razie ich porażki" – napisał ekspert warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus w analizie na stronie internetowej OSW.
Wielu obserwatorów uznało po aneksji Krymu, że scenariusz ten może się powtórzyć w separatystycznym i zamieszkanym przez ludność rosyjskojęzyczną mołdawskim Naddniestrzu. Kiszyniów stracił nad tym obszarem kontrolę w latach 90., stacjonuje tam ok. 1,5 tys. żołnierzy rosyjskich.
"Financial Times" nazywa mołdawskie wybory "referendum w sprawie geopolitycznej przyszłości kraju i potencjalnym punktem zwrotnym w próbach ekspansji UE na wschód