Były minister finansów Grecji określił nowy program pomocowy jako "nowy traktat wersalski" i podkreślił, że porozumienia nie ma żadnego związku z rzeczywistym wyciąganiem kraju z kryzysu. – To jest polityka upokarzania. To nie ma nic wspólnego z ekonomią – komentował Janis Warufakis, były minister finansów Grecji.
- To jest polityka upokarzania. To nie ma nic wspólnego z ekonomią. I nie ma nic wspólnego z wyprowadzeniem Grecji z kryzysu. To nowy Traktat Wersalski i premier Cipras o tym wie. Wie, że zostanie przeklęty, jeśli go przeforsuje. I wie, że zostanie przeklęty, jeśli tego nie zrobi – mówił polityk w wywiadzie dla australijskiego radia ABC w audycji Late Night Live.
Warufakis skrytykował porozumienie oraz decyzje premiera Ciprasa o jego przyjęciu, określając plan pomocy nowym traktatem wersalskim i uznał go za polityczne upokorzenie. Dodał też, że plan ten nie pomoże Grecji w poprawie sytuacji ekonomicznej.
Podczas wywiadu Warufakis porównał przyjęcie dokumentu do zamachu stanu z 1967, podczas którego wprowadzona została dyktatura. – W tamtym zamachu do zburzenia demokracji użyto czołgów, a tym razem posłużono się bankami. Różnicą jest to, że w tej chwili chodzi o przejęcie całego majątku publicznego – komentował Warufakis.
Jednym z warunków umowy, o której mówił były minister było obniżenie emerytur, podwyższenie podatków oraz przekazanie majątku państwowego o wartości do 50 mld euro do funduszu powierniczego, z zysków którego mają być spłacane greckie długi oraz dokapitalizowane banki.
Warufakis przyznał też, że Grecja w obawie przed koniecznością opuszczenia strefy euro przygotowała zespół, który w razie konieczności stworzyłby plan powrotu do drachmy. – Rząd nie chciał wprowadzenia nowej waluty, był to jedynie teoretyczny projekt. Nigdy nie zaistniała potrzeba aktywowania go – dodał Warufakis.
Grecki parlament w środę będzie głosował nad porozumieniem przyjętym w Brukseli oraz nad przyjęciem kilku ustaw dotyczących reform. Ustępstwa na rzecz wierzycieli mogą doprowadzić do konfliktu wewnątrz rządzącej Grecją koalicji z Syrizą na czele. Koalicjant Syrizy nie chce poprzeć propozycji porozumienia Aten z wierzycielami. – Umowa mówi o 50 mld euro gwarancji z publicznych pieniędzy, mówi o konfiskacie domów. Nie możemy się na to zgodzić – powiedział Panos Kammenos, lider partii Niezależni Grecy. Jednak nie mówił nic o rozłamie koalicji z lewicową Syrizą.
Jak pisze agencja Reuters, premier Aleksis Cipras musi stawić czoła sprzeciwowi we własnej partii, której część członków nie chce się zgodzić na warunki planu ratunkowego.