Okupanci przekazali rodzicom dzieci z Enerhodaru, które zostały wysłane do Rosji "na wypoczynek", że ich pociechy pozostaną tam "na nieokreślony czas". Docierają również informacje, że małoletni mają chodzić tam do szkoły. Informację przekazał lojalny wobec Kijowa mer tego okupowanego miasta na południu Ukrainy Dmytro Orłow.
"Część rodziców, którzy mimo pełnowymiarowej wojny niedawno wysłali z Enerhodaru i okolicznych wsi swoje dzieci do kraju krasnodarskiego w Rosji, już zaczęła otrzymywać niepokojące wieści" - napisał mer w Telegramie.
Pisaliśmy wcześniej: Ukraińskie dzieci nie mogą wrócić do rodziców. Co się z nimi dzieje?
"Okupanci postawili ich przed faktem, że dzieci 'zatrzymują się na wypoczynek w Rosji na nieokreślony termin', rozkazali, by przekazać im ciepłe rzeczy i 'uspokoili', że dzieci będą chodzić tam do szkoły" - kontynuował.
"Niestety stało się właśnie to, czego możliwość przewidywaliśmy. Faktycznie dzieci są teraz zakładnikami terrorystów. I podczas gdy części rodziców to w ogóle nie niepokoi, to druga część jest jawnie zszokowana takim rozwojem wydarzeń" - dodał.
W trakcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę Rosjanie nielegalnie wywożą niepełnoletnich. Losy dzieci, które trafiły do Rosji i na terytoria okupowane, są bardzo trudne do ustalenia. Niektóre z nich są oddawane do adopcji.