W Indiach rozpoczęło się liczenie głosów po trwających ponad pięć tygodni wyborach parlamentarnych, w których najprawdopodobniej zwycięży koalicja na czele z Indyjską Partią Ludową. W głosowaniu wzięła udział rekordowa liczba 551 mln wyborców.
Do głosowania uprawnionych było ok. 814 mln wyborców w tym liczącym ponad 1,2 mld ludzi kraju. Prawie 150 mln głosowało po raz pierwszy. Podczas tych wyborów odnotowano rekordową frekwencję, która wyniosła 66,38 procent.
Głosowanie zakończyło się w poniedziałek i było podzielone na dziewięć etapów, ze względów logistycznych i z uwagi na bezpieczeństwo głosujących. Komisja wyborcza poinformowała, że liczenie głosów będzie się odbywać 989 centrach. Nad poprawnym przebiegiem podliczania głosów czuwać ma ponad 1100 obserwatorów.
Według analityków Indyjska Partia Ludowa (BJP) Narendry Modiego nie uzyska jednak większości bezwzględnej i będzie zmuszona utworzyć koalicję z partiami regionalnymi.
Indyjscy wyborcy, niezadowoleni ze słabnącego wzrostu gospodarczego, wzrostu cen i korupcji, liczą na to, że położą kres 10-letnim rządom Indyjskiego Kongresu Narodowego, zdominowanego przez dynastię Gandhich.
Narendra Modi, będący faworytem wyborów, cieszy się poparciem indyjskiego i zagranicznego biznesu oraz indyjskiej klasy średniej. Podczas gdy Indie popadały w ostatnich latach w recesję, rządzony przez niego stan Gudżarat kwitł i notował dwucyfrowe tempo wzrostu gospodarczego.
Kierowana przez Modiego nacjonalistyczna BJP oskarżana jest przez rządzący Kongres o prowokowanie starć między różnymi ugrupowaniami religijnymi, w których zginęło już ponad 1000 osób, głównie muzułmanów.
W indyjskich wyborach, nazywanych największym demokratycznym głosowaniem na świecie, o 543 miejsca w izbie niższej parlamentu, Izbie Ludowej (Lok Sabha) ubiega się ponad tysiąc partii politycznych i 15 tys. kandydatów.