Duma Państwowa, izba niższa parlamentu Rosji, we wtorek wezwała polityków z krajów zachodnich, by nie wywierali presji na Ukrainę, a ukraińskich opozycjonistów - by zaprzestali akcji łamiących prawo.
Duma wypowiedziała się na temat sytuacji na Ukrainie w specjalnej rezolucji, którą poparły wszystkie cztery frakcje parlamentarne - prokremlowskiej Jednej Rosji, Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF), socjalistycznej Sprawiedliwej Rosji i nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR).
Deputowani oświadczyli, że nie mogą pozostać obojętna wobec wydarzeń na Ukrainie. "Nielegalne wiece, blokowanie organów władzy państwowej, okupowanie budynków administracyjnych, pogromy i burzenie pomników historii prowadzi do destabilizacji kraju, a także może mieć poważne, negatywne konsekwencje gospodarcze i polityczne dla ludności Ukrainy" - ostrzegli.
"Szczególne zaniepokojenie wywołuje sprzeczna z wszelkimi normami międzynarodowymi, nieskrępowana ingerencja przedstawicieli obcych państw w sprawy wewnętrzne suwerennej Ukrainy" - oznajmiła Duma. Dodała, że "niektórzy politycy zachodni na organizowanych przez opozycję wiecach otwarcie nawołują do występowania przeciwko decyzjom legalnie wybranych władz kraju, wnosząc swój destrukcyjny wkład w zaostrzanie sytuacji politycznej".
W rezolucji zaznaczono, że "geopolityczny wybór Ukrainy to wewnętrzne i suwerenne prawo jej narodu".
Duma zaapelowała do sił opozycyjnych na Ukrainie o "powrót na płaszczyznę konstytucyjną, zaprzestanie nielegalnych akcji i rozwiązywanie wszystkich problemów w zgodzie z narodowym prawem".
"Duma Państwowa apeluje do wszystkich sił politycznych na Ukrainie o znalezienie pokojowego wyjścia z obecnej sytuacji w interesie ukraińskiego narodu" - głosi rezolucja.
Przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Aleksiej Puszkow zauważył, że Ukraina nie chce iść tam, dokąd popychają ją przywódcy Euromajdanu w Kijowie. - Dzisiejszy Majdan to wyraźna, choć agresywna, mniejszość na Ukrainie - oświadczył.
Umowę o stowarzyszeniu z Unią Europejską, którą w listopadzie miała podpisać Ukraina, Puszkow określił jako wciąganie tego kraju do sfery wpływów UE.
Wywodzący się z Jednej Rosji wiceprzewodniczący izby Siergiej Żeleźniak oznajmił, że należy uczynić wszystko, aby nikt z zewnątrz nie wywierał nacisku na Ukrainę. - Ukraina jest suwerennym państwem - podkreślił.
Z kolei przywódca KPRF Giennadij Ziuganow poinformował, że komuniści z ogromnym bólem przyjmują to, co dzieje się na Ukrainie, a przede wszystkim - w Kijowie. - Oceniamy to jako akty wandalizmu i rusofobii; jako coś absolutnie niedopuszczalnego - zaznaczył. Ziuganow wyraził też przekonanie, że wydarzenia w Kijowie mają na celu zerwanie stosunków Rosji i Ukrainy, niedopuszczenie do połączenia ich potencjałów.
Natomiast lider LDPR Władimir Żyrinowski określił manifestacje w Kijowie mianem spisku przeciwko Ukrainie. - Sprowokowano wrogość, aby oderwać Ukrainę. Jest to realizacja planu Hitlera. Hitler nie zdołał tego uczynić z bronią w ręku. Teraz próbuje się przez przekupstwo - oznajmił.
Szef Sprawiedliwej Rosji Siergiej Mironow ze swej strony ocenił, że na Ukrainie "ma miejsce próba obalenia prawowitych władz". - Ma miejsce próba podważenia naszej słowiańskiej wspólnoty, przekreślenia wielowiekowych wartości. Nie możemy milczeć - oświadczył.