Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że władze Ukrainy nie chcą iść drogą pokojowego uregulowania kryzysu w Donbasie, a przerwę w walkach wykorzystały dla przegrupowania swych sił. Ocenił, że na wschodzie Ukrainy walczy "natowska legia".
– Niestety oficjalne władze kijowskie (...) nie chcą rozwiązania środkami politycznymi – powiedział rosyjski prezydent na spotkaniu ze studentami uczelni górniczej w Petersburgu.
Putin oświadczył, że ukraińskie władze "wykorzystały przerwę w walkach dla przegrupowania sił i zaczęły na nowo". – Zginęły już tysiące ludzi. To, oczywiście, prawdziwa tragedia – dodał.
Oznajmił też, że na Ukrainie obok regularnej ukraińskiej armii walczą "ochotnicze nacjonalistyczne bataliony", które nazwał "legią natowską".
– Często powtarzamy: ukraińska armia, ukraińska armia. A faktycznie kto tam walczy – pytał Putin. – Są tam oficjalne oddziały sił zbrojnych, ale na znaczną skalę są tam tak zwane ochotnicze nacjonalistyczne bataliony. To nawet nie jest armia, to legia cudzoziemska. W tym przypadku to cudzoziemska natowska legia – kontynuował, dodając, że jej celem nie jest obrona interesów Ukrainy.
Jak podkreślił, siły te realizują "geopolityczne cele powstrzymywania" Rosji, które "absolutnie nie pokrywają się z narodowym interesem ukraińskiego narodu".
Deklaracja Putina padła krótko przed nadzwyczajnym poniedziałkowym spotkaniem Komisji NATO-Ukraina w Brukseli w związku z nasileniem walk na wschodniej Ukrainie.
Z kolei szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini na czwartek zwołała nadzwyczajne posiedzenie ministrów spraw zagranicznych UE.