Jak informuje RMF FM, pod Paryżem trwają przesłuchania kilku osób z bliskiego otoczenia terrorysty z Nicei. Chodzi przede wszystkim o ustalenie, czy zamachowiec współpracował z jakąś grupą, czy zorganizował wszystko sam. Wczoraj przesłuchano już parę Albańczyków.
Choć tzw. Państwo Islamskie poinformowało, że Mohamed Lahouaiej Bouhlel był ich "żołnierzem", to, według dotychczasowych informacji uzyskanych od bliskich, sąsiadów, a także duchownych lokalnych meczetów, pochodzący z Tunezji 31-latek nie był religijny.
Wykazywał za to dużą agresję w stosunku do swoich bliskich. Po rozwodzie otrzymał sądowy zakaz zbliżania się do żony, ponieważ znęcał się nad nią, jej matką i trójką dzieci. Miał też skłonność do alkoholu i narkotyków, dopuszczał się kradzieży, podobno chorował na depresję.
Robił próby przed zamachem
Z całą pewnością zamach nie był spontanicznym impulsem 31-latka. Wcześniej, 12 i 13 lipca, przejechał ciężarówką tą samą trasą, którą pokonał dzień później zabijając 84 osoby. Już podczas wypożyczenia pojazdu, rozglądał się za jak najcięższą ciężarówką, żeby osiągnąć najbardziej makabryczny efekt.
Problemy psychiczne i załamanie nerwowe
W rozmowie z agencją Reuters, siostra mężczyzny przyznała, że Mohamed Lahouaiej Bouhlel miał być przez lata pod obserwacją psychiatryczną i psychologiczną. Rabeb Bouhlel twierdzi, że rodzina przekazała policji dokumenty, które o tym świadczą. Informację tę potwierdził w rozmowie z francuską telewizją ojciec sprawcy zamachu w Nicei, który przyznał, że jego syn, z powodu problemów psychiatrycznych, przeszedł załamanie nerwowe. Sąsiedzi mężczyzny wskazują, że był on osobą odizolowaną i nie nastawioną zbyt przyjacielsko.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
"Dostarczcie więcej broni". Ujawniono treść wiadomości wysłanej przez zamachowca z Nicei