Gośćmi Katarzyny Gójskiej w programie Telewizji Republika ,,W punkt\'\' byli europoseł PiS profesor Karol Karski oraz publicysta Piotr Lisiewicz – Swego czasu jedna z europosłanek stwierdziła, że pan Timmermans kocha Polskę i ciekną mu łzy z oczu, rozumiem takie krokodyle łzy. Jeśli to jest miłość to chyba taka bardzo toksyczna, znana raczej z jakichś patologicznych sytuacji a nie w klasycznym tego słowa znaczeniu - powiedział w programie eurodeputowany.
– Dzisiaj kolejne wysłuchanie w sprawie Polski. Wiceszef Komisji Europejskiej, który kilka dni temu ogłaszał, że na pewno nie zostawi Polaków samych i będzie wspierał Polskę ile tylko będzie mógł, był sceptyczny co do tego na ile Polska wykonuje wytyczne TSUE i KE - zauważyła Katarzyna Gójska.
– Swego czasu jedna z europosłanek stwierdziła, że pan Timmermans kocha Polskę i ciekną mu łzy z oczu, rozumiem takie krokodyle łzy. Jeśli to jest miłość to chyba taka bardzo toksyczna, znana raczej z jakichś patologicznych sytuacji a nie w klasycznym tego słowa znaczeniu – ocenił profesor Karski.
– Postanowił, że żeby zdziałać coś w polityce, to będzie się zachowywał w sposób agresywny, kontrowersyjny. On jest takim lewicowym populistą. Krzyczy głośno, przedstawia argumenty, na które nie mą żadnej tezy. Jak się go zapyta głębiej, to okazuje się że pod tą powierzchowną warstwą nie ma żadnej wiedzy. Nie da się z nim wejść w żadną poważną dyskusje - dodawał.
– Timmermans jest takim szpicem, kandydatem europejskich socjalistów. Nie ma żadnego konkretnego portfolio, takiego decyzyjnego, więc musi dużo mówić. Są tacy politycy którzy w polityce wewnętrznej dużo krzyczą, ale nic konkretnego z tego nie wynika - mówił eurodeputowany.
W drugiej części programu Piotr Lisiewicz skomentował uwolnienie Basi Poleszuk
– Przede wszystkim wszyscy mogli zobaczyć, jak wygląda taki groźny przestępca, który drapie wszystko dookoła. Jak już policja nie ma jakiego zarzuty postawić, to pojawia się to drapanie. Świetnie, że Basia jest na wolności i będzie w domu na święta - mówił.
– Z policja białostocką jest bardzo duży problem. Kibice jeżdżący na wyjazdy do Białegostoku, jadący autokarami mówią, że tak jak jest w Białymstoku nie ma nigdzie, zatrzymywanie ludzi, przeszukiwanie ich, przetrzymywanie ich, tak żeby nie zdążyli na mecz - dodawał publicysta.