Rząd Victora Orbana dzisiaj na stronie internetowej „Mówimy nie obowiązkowym kwotom imigrantów” opublikował informacje o 900 niebezpiecznych miejscach w czterech stolicach europejskich. Chodzi o Londyn, Paryż, Sztokholm i Berlin.
Zdaniem węgierskiego rządu w Europie istnieje 900 tzw. stref „no-go-zones”, w których policja nie kontroluje tego, co się dzieje, a „normy społeczne ledwie co obowiązują”.
Komunikat zamieszczono na stronie internetowej "Mówimy nie obowiązkowym kwotom imigrantów", która powstała w związku ze zbliżającym się na Węgrzech referendum przeciwko kwotowemu podziałowi imigrantów w krajach Unii Europejskiej.
Przy tworzeniu rejestru niebezpiecznych miejsc, rząd Węgier brał pod uwagę opinię na blogach i stronach internetowych „prezentujących teorie spiskowe” – podaje „Guardian”. Jak wynika z raportu, w samej Francji znajduje się 751 „no-go-zones”. Są to miejsca zamieszkane w dużej części przez migrantów.
Przypomnijmy, że rząd węgierski odmówił dokonania relokacji 160 tys. migrantów na terenie Unii w systemie kwotowym, a projekt UE o narzuconych z góry kwotach określił „nadużyciem władzy”.– W ciągu czterech lat możemy stracić rozeznanie, czy jesteśmy w Londynie, Paryżu, czy Budapeszcie – uznał premier Węgier.
W referendum zaplanowanym na jesień tego roku, Węgrzy odpowiedzą na pytanie: „Czy chcesz, żeby Unia Europejska nakazała obowiązkową relokację nie-Węgrów na terytorium Węgier bez zgody węgierskiego parlamentu?”.
CZYTAJ TAKŻE:
Orban o kryzysie migracyjnym: Nikt, z wyjątkiem Węgier, nie chce tego zatrzymać
Orban zawetował propozycję Turcji. "Trzeba zamknąć zewnętrzne granice"