W Berlinie trwają demonstracje, których uczestnicy domagają się m.in. zawieszenia broni na Ukrainie i negocjacji z Rosją oraz zaprzestania dalszych dostaw uzbrojenia dla Kijowa. Przemawiała m.in. lewicowa polityk Sahra Wagenknecht, autorka „Manifestu na rzecz pokoju”, wzywającego kanclerza Niemiec do „powstrzymania eskalacji dostaw broni”.
Według portalu dziennika "Berliner Zeitung" tuż po rozpoczęciu wydarzenia policja szacowała liczbę jego uczestników na około 2 tys. osób. Wezwanie do demonstracji w Berlinie poparli lewicowi politycy, związkowcy i niektórzy artyści.
Podczas manifestacji pod Bramą Brandenburską głos zabrała m.in. Sahra Wagenknecht, która przemawiała już podczas dużej demonstracji w tym miejscu w lutym br. Niedawno ogłosiła, że założy własną partię, a tym samym wystąpi z partii Lewicy. Ugrupowanie Wagenknecht ma powstać w przyszłym roku. Rosyjskie media powitały tę inicjatywę entuzjastycznie. Jeden z portali napisał, że Wagenknecht zakłada "nową partię proputinowską".
W lutym br. Wagenknecht i działaczka na rzecz praw kobiet Alice Schwarzer wezwały kanclerza Niemiec Olafa Scholza do "powstrzymania eskalacji dostaw broni" na Ukrainę. W "Manifeście na rzecz pokoju" napisały, że kanclerz powinien "przewodzić silnemu sojuszowi na rzecz negocjacji pokojowych".