W nocy z środy na czwartek w Bukareszcie, stolicy Rumunii, na ulicę wyszło około 150 tys. osób, co stanowiło największy antyrządowy protest od 1989 roku. Wówczas obalono komunistycznego dyktatora Nicolae Ceaușescu.
Manifestanci sprzeciwiają się specjalnemu prawu, mającemu chronić skorumpowanych polityków. Demonstracje rozpoczęły się po tym, jak rumuński rząd wydał rozporządzenie, na mocy którego przestępstwa na szkodę skarbu państwa mają być ścigane z urzędu, dopiero wówczas kiedy wywołają straty na kwotę przekraczającą 44 tysiące euro.
Dodatkowo Partia Socjaldemokratyczna wysłała do Parlamentu ustawę, w myśl której, amnestią ma zostać objętych 2,5 tys. osób będących w więzieniach, z wyrokami krótszymi niż 5 lat pozbawienia wolności. Zdaniem demonstrantów celem takiej ustawy jest ochrona i uwolnienie skorumpowanych przedstawicieli władzy, a nie jak podaje rząd, zmniejszenie przeludnienia w więzieniach.
W związku ze zmianami proponowanymi przez rumuński rząd, na ulicę Bukaresztu wyszło ponad 150 tys. mieszkańców, w Kluż Napoce - przynajmniej 20 tysięcy, Timisoarze – przynajmniej 15 tysięcy, Sybin – przynajmniej 10 tysięcy osób.
Hańba!” i „Złodzieje!” - to okrzyki, które najczęściej padały podczas protestów. Część z demonstracji zakończyła się starciami z policją, która użyła gazu łzawiącego w stosunku do osób rzucających w jej stronę petardy.
In Romania is the biggest protest after the revolution in 1989...#protest #cluj #romania #democracy #freedom #corruption #windofchange pic.twitter.com/Fqv9DwX5Sg
— Dora Ursateanu (@DoraUrsateanu) 1 lutego 2017