Samolot Boeing 737-800 przewoźnika FlyDubai rozbił się w nocy podczas próby lądowania na lotnisku w Rostowie nad Donem. Maszyna rozpadła się na kawałki, a śmierć poniosły 62 osoby. – Sprzęt, jakim dysponują kontrolerzy lotów, jest przestarzały, dlatego nie można na nim lądować z wykorzystaniem automatycznego pilota nawet w przypadku najbardziej nowoczesnych maszyn – powiedział telewizji LifeNews pilot Andriej Litwinow.
Litwinow często wykonywał loty na położone obok międzynarodowe lotnisko. Według niego kontrolerzy lotów z Rostowa muszą podczas lądowania samolotów pracować "na oko", ponieważ nie mają odpowiedniego sprzętu. Jak dodał, pamięta on czasy Józefa Stalina.
– W takich warunkach pogodowych, jakie tego dnia panowały w Rostowie nad Donem w czasie tragedii - silnym, porywistym wietrze i deszczu - konieczne było lądowanie z użyciem automatycznego pilota – powiedział Litwinow.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy MAK wszczął już śledztwo w sprawie katastrofy rosyjskiego samolotu, do której doszło dzisiaj w nocy w Rostowie nad Donem. Na miejscu wypadku znaleziono już dwie czarne skrzynki maszyny. Rosyjskie media ustaliły też, że był to pierwszy lot tej załogi do Rostowa nad Donem i personel nie znał dobrze lotniska. Nie wiadomo jednak czy miało to wpływ na przebieg zdarzeń. Nieoficjalnie mówi się, że powodem katastrofy mogły być fatalne warunki atmosferyczne, w tym porywisty wiatr.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Katastrofa samolotu pasażerskiego w Rosji. Na pokładzie były 62 osoby
Złe warunki atmosferyczne czy błąd pilota? Będzie śledztwo w sprawie katastrofy samolotu w Rosji