Kolejny, trzeci w ciągu ostatniej doby alarm bombowy ogłoszono dziś w kijowskim metrze na dwóch stacjach znajdujących się bezpośrednio pod i tuż obok Majdanu Niepodległości. Na placu wciąż zbierają się przeciwnicy prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
Zdaniem opozycji zamykanie stacji kolejki podziemnej to decyzja władz, które chcą utrudnić ludziom dojazd na Majdan. W okolice placu można dostać się samochodem, jednak w związku z trwającymi od poniedziałku opadami śniegu Kijów jest mocno zakorkowany. W godzinach rannych w mieście było minus 9 stopni Celsjusza.
Zgromadzeni w centrum Kijowa ludzie mają problemy nie tylko z dojazdem do miejsca protestów, czy też z przedostaniem się stamtąd do domów. Milicyjne kordony, które blokują ulice prowadzące na Majdan, nie przepuszczają pod otaczające plac barykady samochodów z żywnością i opałem. Protestujący muszą przynosić zapasy na Majdan w rękach.
W obozowisku przeciwników rządu i w jego okolicach nie widać także żadnych służb komunalnych, jednak ludzie sami odśnieżają i sprzątają teren, będący pod ich kontrolą.
Dziś w Kijowie oczekiwana jest szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Dzień wcześniej milicja wyparła ludzi z barykad, które zbudowano przed siedzibą rządu i prezydenta, by nie dopuścić urzędników do ich gabinetów. Ulice, którymi będzie poruszała się wysłanniczka UE są silne strzeżone przez milicjantów wyposażonych w pałki i tarcze.