Juan Manuel Fangio, Emerson Fittipaldi, Nelson Piquet, Ayrton Senna... Ameryka Południowa miała kilku mistrzów świata i bohaterów Formuły 1. Wschodzącą gwiazdą wyścigów „królewskiej” klasy jest Argentyńczyk Franco Colapinto - uwielbiany w ojczyźnie, doceniany w Brazylii.
Jego droga do Formuły 1. wiodła przez karting, niższe klasy wyścigowe, m.in. Formułę 3. czy Formułę 2. W tym sezonie zadebiutował w F1 w barwach ekipy Williams Racing i szybko znalazł uznanie, nawet wśród czołowych kierowców. Początki wskazują, że Franco Colapinto, który uosabia tęsknotę Latynosów za sukcesami w tej konkurencji, może spełnić pokładane w nim nadzieje.
W jego żyłach płynie krew zarówno włoska - od strony ojca, jak i ukraińska - od matki. Po pierwszych sukcesach w motorsporcie przeniósł się do Italii, bo Europa daje większe możliwości rozwoju. To była świadoma, ale i niełatwa decyzja, bo jego zdaniem młodzi kierowcy z Ameryki Południowej mają trudniej. „Europejczyk kończy wyścig, wsiada po godzinie do samolotu i już wieczorem jest z rodziną. W moim przypadku było dokładnie odwrotnie. Miałem 14 lat, mieszkałem sam, wracałem z ciężkiego weekendu do czterech ścian i potrzebowałem, żeby mnie ktoś przytulił, ale byłem zupełnie sam...” - przyznał wspominając swoje dorastanie z dala od rodziny i dodał, że może dlatego wciąż cierpi na deficyt ciepła i bliskości.
W ekipie Williamsa Argentyńczyk w połowie sezonu zastąpił Amerykanina Logana Sargeanta. Do tej pory wystąpił w pięciu wyścigach, a najlepiej spisał się w Baku, gdzie był ósmy. Choć ma świadomość, że w nowym sezonie jego miejsce zajmie Hiszpan Carlos Sainz Jr., który zostanie nowym partnerem Brytyjczyka Alexa Albona, to stara się wykorzystać szansę.
Przed nim emocjonalny weekend, bo karuzela F1 dotarła do Sao Paulo. To tylko dwie i pół godziny lotu z Buenos Aires, a we wchodzącym w skład tej aglomeracji Pilar przyszedł na świat. „Rozumiem sytuację, że Williams nie będzie mógł mi zapewnić startów w mistrzostwach świata, ale mam nadzieję, że wtedy będę mógł iść do innej ekipy, choć nie jestem odpowiednią osobą, aby odpowiedzieć na to pytanie” - wspomniał.
W Brazylii, gdzie religią jest piłka nożna, a rywalizacja z Argentyną to „święta wojna”, Colapinto też ma fanów i jest doceniany jako przedstawiciel Ameryki Płd. Poza tym Sao Paulo to rodzinne miasto Senny, ostatniego mistrza świata F1 z tego kontynentu, który zginął 30 lat temu na włoskim torze Imola. Legendarnego kierowcę Colapinto zna tylko z książek, filmów i opowiadań. „Ale od kiedy o nim usłyszałem, został moim idolem i bohaterem. Byłem wtedy bardzo, bardzo młody, ale chciałem być jak on” - zaznaczył, a niektórzy dopatrują się nawet podobieństwa fizycznego między młodym Argentyńczykiem a Brazylijczykiem w jego wieku.
Swoimi umiejętnościami szybko przekonał do siebie innych kierowców i w padoku na torze Interlagos nikt nie traktuje go jak przypadkową osobę. „Zasługuje na to, aby tu być” - skomentował siedmiokrotny mistrz globu Brytyjczyk Lewis Hamilton, a najlepszy w trzech ostatnich sezonach Holender Max Verstappen dodał: „Będą mieć w Williamsie ból głowy, co począć z Franco, bo myślę, że po tym, co pokazał do tej pory, zasługuje, by być w wyścigowym składzie”.
Poprzednim Argentyńczykiem startującym w F1 był Gaston Mazzacane, a działo się to w 2001 roku, kiedy Colapinto jeszcze nie było na świecie. Tęsknota, by mieć swojego przedstawiciela w tej klasie jest tam bardzo silna. Do będącego kandydatem na gwiazdę już popularnego sportowca garną się sponsorzy, a kraj chciałby mieć swój wyścig. „Omawiałem już tę kwestię z prezydentem Javierem Milei. Trwają dyskusje, jak sprowadzić Formułę 1 do naszego kraju. Myślę, że w obecnej sytuacji przyniosłoby to Argentynie spore zyski” - poinformował minister turystyki i sportu Daniel Scoli.
Do 1998 roku w Buenos Aires odbyło się 20 wyścigów Formuły 1. Ostatni na jak dotychczas na Autodromo Oscar i Juan Galvez wygrał Niemiec Michael Schumacher w barwach Ferrari. Jak wynika z relacji kanału sportowego ESPN, Scoli podczas weekend Grand Prix w Sao Paulo ma spotkać się z przedstawicielami władz cyklu, by wybadać szanse na wyścig w Argentynie. „Argentyna jest gotowa, by we współpracy z prywatnymi sponsorami sprowadzić Formułę 1 do kraju” - dodał minister, który przypomniał, że na torze na południu stolicy w zeszłym roku został wylany nowy asfalt, ale wieża kontrolna, centrum prasowe i strefa VIP musiałyby przejść gruntowny remont.
Colapinto szybko zyskuje na popularności w Argentynie. Portale gazety sportowej „Ole” i kanału telewizyjnego TyC Sports mają oddzielne rubryki dedykowane kierowcy, na które wcześniej mógł liczyć tylko Messi. Podczas wyścigu GP USA w Austin w jego boksie widziany był argentyński gwiazdor koszykówki Manu Ginobili.
Szum wokół młodego Argentyńczyka został również zauważony przez szefów zespołu Red Bull, w którym niepewna jest pozycja Meksykanina Sergio Pereza. „Byłbym złym szefem teamu, gdyby nie sprawdził, czy i kiedy on będzie dostępny” - powiedział o Colapinto w magazynie „Auto, Motor i Sport” Christian Horner. Według niektórych źródeł Argentyńczyk może być też przymierzany do ekipy Audi, która ma pojawić się w Formule 1 od 2026 roku.
Źródło: PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Tusk komentuje wybory w USA. Remedium na wszystkie bolączki ma być federalizacja UE. Sakiewicz mocno odpowiada premierowi