Największymi przegranymi wyborów prezydenckich w USA są niewątpliwie celebryci. Monika Richardson obcięła sobie włosy i pofarbowała je na siwo na znak protestu wobec wygranej Donalda Trumpa. Powiedzieć śmieszne, to za mało!
Celebryci, ci w Polsce i ci za granicą to specyficzny stan umysłu. Wyhodowany przez media na użytek reklamy biorąc pod uwagę ich intelektualny poziom, powinni nic nie znaczyć dla opinii publicznej. A jednak media wciąż ogłupiają nimi ludzi na całym świecie.
W Polsce zagotowało się w intelektualnych ogrodach celebrytów po porażce Kamali Harris w wyścigu o fotel prezydenta USA. I tak np. Kinga Rusin napisała: "To chyba nie jest dobry dzień dla Polski. Co, jeśli Trump zrealizuje swój plan wyjścia USA z NATO? Czy to możliwy scenariusz? Zdaniem analityków »bardzo możliwy«"!!!
Ale najbardziej radykalny krok wykonała była dziennikarka, prezenterka jakiś tam show w TV Monika Richardson. Z profilu stylistki włosów Aleksandry Oleczek dowiadujemy się, że w ramach protestu dziennikarka ścięła włosy tuż przy głowie i pofarbowała je na siwo. "Monika Richardson w proteście przeciw wynikowi wyborów w USA... Chyba pójdzie na całość" – czytamy w mediach społecznościowych stylistki.
To musiał być wyczyn godny świata celebrytów w Polsce. Jeszcze wizyta u Kubisia Wojewódzkiego i będzie naprawdę groźnie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Post udostępniony przez Aleksandra Oleczek (@aleksandraoleczekhairstylist)
Źródło: DoRzeczy