Jedenasty odcinek specjalny na trasie z La Rioja do San Juan liczył 431 kilometrów i był zróżnicowany pod względem nawierzchni. Dla zawodników szczególnie uciążliwy był wszechobecny fesz-fesz. Drobny pył, który przyczepia się do każdej powierzchni w znacznym stopniu ogranicza widoczność. Ponadto z powodu wysokiej temperatury, organizatorzy ponownie skrócili etap dla quadowców i motocyklistów. W tych ekstremalnych warunkach reprezentanci Orlen Team nie ustali w walce o jak najlepsze pozycje.
Po dwóch morderczych oes-ach, kierowcy pokonali zdradzieckie wydmy Fiambali i znaleźli się na finiszu najtrudniejszego rajdu świata. Jednakże poziom trudności pozostał na tym samym niezwykle wymagającym poziomie. Na ostatnich etapach Dakaru, uczestnicy mają bardzo wiele do stracenia. Różne stają się ostateczne cele. Dla jednych jest to osiągniecie mety w Rosario, dla innych walka o jak najlepszą pozycję.
Największym przegranym wczorajszego etapu okazał się motocyklista Paulo Goncalves, który liczył się w rywalizacji o najwyższe laury. Portugalczyk zaliczył poważny upadek i został przetransportowany do szpitala. Tym samym pozycja lidera Tonyego Price wydaje się być niezagrożona.
O miejsce w drugiej dziesiątce walczy Kuba Piątek, który ponownie miał problemy techniczne. Osiemdziesiąt kilometrów przed metą awarii uległ przewód hamulcowy. Kuba pozbawiony tylnego hamulca nie mógł sobie pozwolić na szaleńczą jazdę. Etap ukończył z 25 czasem.
Na czele klasyfikacji samochodowej nadal znajduje się Stephane Peterhansel, który pewnie zmierza po 12 statuetkę Beduina w swojej karierze. Drugie etapowe zwycięstwo odniósł Nasir Al-Attiyah. Tym samym był to dopiero drugi etap, którego nie wygrał kierowca z Teamu Peugeota.
Najlepszy wśród Polaków ponownie okazał się Kuba Przygoński, który na mecie zameldował się z 12 czasem. Przygoński aktualnie zajmuje 17 miejsce w klasyfikacji generalnej. Do pierwszej trzydziestki awansowali Marek Dąbrowski i Jacek Czachor, którzy w ciągu tygodnia zanotowali awans o 69 pozycji. Wczorajszy etap ponownie był niezwykle wyczerpujący dla Adama Małysza, dla którego tegoroczna edycja najtrudniejszego rajdu świata jest istnym koszmarem. Jadąc z dalszych pozycji, Małyszowi udało się ukończyć zmagania na 30 miejscu.