Podczas konferencji Donalda Tuska doszło do scysji z dziennikarzem Telewizji Polskiej. Mężczyzna chciał zadać pytanie m.in. dotyczące kwoty wolnej od podatku. - Panie redaktorze, muszę uprzedzić, że kończą się te obyczaje - powiedział Tusk do pracownika TVP. - Grozi mi pan? - odpowiedział dziennikarz.
- Gorąco polecam państwu lekturę umowy koalicyjnej. 100 konkretów na 100 dni. To jest coś, do czego jestem bardzo przywiązany. Reszta będzie do uzgodnienia z partnerami - mówił Tusk, po czym przerwał swoje wystąpienie. - Panie redaktorze - powiedział. - Panie przewodniczący - odpowiedział pracownik TVP.
A oto dalszy przebieg rozmowy, którą cytujemy za portalem wp.pl:
- Jak pan nie chce... - kontynuował Tusk.
- O kwotę chciałem się tylko dowiedzieć. Odpowie pan? - rzucił pracownik TVP.
- No właśnie chciałem - dodał Tusk.
- No czekam, czekam. Pani mi tu przeszkadza - powiedział mężczyzna.
- Panie redaktorze, muszę uprzedzić, że kończą się te obyczaje - odpowiedział Tusk.
- Grozi mi pan? - rzucił pracownik TVP.
- Kończą się. Nie. Jak patrzę na to, co się dzieje w Sejmie, w mediach publicznych, to chcę powiedzieć, że Polska czeka na to, żeby skończyły się te złe obyczaje. Wszystkich nas obowiązuje, niezależnie czy ktoś jest premierem, posłem, dziennikarzem, funkcjonariuszem, ten sam kanon zachowań - podkreślił Tusk.
Donald Tusk zapowiedział, że "przywrócenie stanu praworządności w TVP" będzie jedną z priorytetowych spraw, którymi zajmie się rząd.
- Jeśli chodzi o media publiczne, przygotowany jest plan działań przywracający stan praworządności w tej dziedzinie. Przeprowadzimy te działania szybko i zdecydowanie - zapewnił później Tusk.
Przyjdą "silni ludzie", panie Tusk?