Wzruszające słowa Anny Solskiej-Mackiewicz w rocznicę śmierci męża: "Jest teraz tam ze swoja ukochaną górą"
– Jakkolwiek dziwnie i niedorzecznie to zabrzmi, teraz jestem bardzo szczęśliwą osobą. Doświadczenie ogromnej straty powoduje, że w pewnym momencie człowiek uczy się doceniać życie, cieszyć się nim i dostrzegać to, co jest naprawdę wartościowe – mówi Anna Solska-Mackiewicz w drugą rocznicę śmierci męża.
Anna Solska Mackiewicz w wywiadzie dla Wirtualnej Polski wspomina swojego męża w drugą rocznicę śmierci. Zapytana, czy jest już pogodzona z poczuciem straty, odpowiedziała, że traumatyczne doświadczenie wzbogaciło ją jako człowieka.
– Jakkolwiek dziwnie i niedorzecznie to zabrzmi, teraz jestem bardzo szczęśliwą osobą. Doświadczenie ogromnej straty powoduje, że w pewnym momencie człowiek uczy się doceniać życie, cieszyć się nim i dostrzegać to, co jest naprawdę wartościowe. – powiedziała w rozmowie z WP.
– Regularnie dopada mnie uczucie ogromnego żalu i straty, ale to są już chwilowe, krótkie stany, które przemijają. Ciągły i uporczywy brak stał się moim nieodłącznym towarzyszem życia. Brak Tomka, połączony z przeświadczeniem o jego ciągłej duchowej obecności przy mnie i dzieciach. – dodała.
Choć mijają dwa lata od tragicznej śmierci himalaisty nadal nie odnaleziono jego ciała.
– Dla mnie on jest wszędzie. Czuję i wierzę, że jego duch jest energią, której nie można umiejscowić. Poza tym on często mówił, że ciało po śmierci jest niepotrzebne, że to tylko skorupka, do której nie powinno się przywiązywać zbyt dużej wagi. – powiedziała wdowa po Tomaszu Mackiewiczu.
– Dobrze, bo został w miejscu, które było mu najbliższe. Jest tam teraz z tą swoją ukochaną górą i mam wrażenie, że właśnie tak powinno być. – dodała.
Przupomnijmy, że Tomasz Mackiewicz zginął dwa lata temu na Nanga Parbat (8125 m n.p.m.) w Pakistanie. Nie udało mu się wrócić do bazy ze szczytu, który razem z Élisabeth Revol zdobyli w zimie jako drugi zespół w historii.