Wydano nakaz aresztowania i zatrzymania skazanych polityków PiS — Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. 20 grudnia obaj usłyszeli wyrok dwóch lat więzienia za ich działania podczas tzw. afery gruntowej. Teraz Sąd Rejonowy wydał nakaz przymusowego doprowadzenia skazanych celem odbycia orzeczonej kary pozbawienia wolności. Ma do tego dojść w ciągu 3 dni - licząc od 22 grudnia.
Po bezprawnych atakach na media publiczne, którym towarzyszyły liczne akty przemocy (w tym pobicie posłanki PiS Joanny Borowiak), doczekaliśmy się kolejnego przykładu postępującej budowy systemu totalitarnego pod rządami Tuska.
Zarządzenie aresztowania posłów opozycji, to pierwsze takie wydarzenie od lat stalinowskich. Jest to tym bardziej skandaliczne, że w mocy pozostaje ułaskawienie obu polityków przez prezydenta RP z 2015 roku. "Ułaskawienie z 2015 roku zostało wykonane zgodnie z prawem, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny i pozostaje w mocy prawnej", czytamy w oświadczeniu opublikowanym na Twitterze Kancelarii Prezydenta z okazji przyjęcia obu posłów PiS przez Andrzeja Dudę.
Wąsik i Kamiński stali się ofiarami przestępstwa, które... sami wykryli. Chodzi o tzw. aferę gruntową w 2007 roku, dotyczącą podejrzenia brania łapówki za pomoc w tzw. odrolnieniu działki na Mazurach przez polityka zasiadającego w koalicyjnym rządzie PiS i związanych z nim ludzi. Prezes Jarosław Kaczyński zdawał sobie dobrze sprawę, że ta sprawa może przynieść partii porażkę w wyborach, ale, jak podkreślił w rozmowie z naszą stacją, w żaden sposób nie wpływał na ówczesnego szefa CBA, Mariusza Kamińskiego, by ten odstąpił od koniecznych działań.
- Minister Kamiński, z którym jako premier, na te tematy rozmawiałem, wiedział, że przeprowadzenie tej akcji może zakończyć się upadkiem naszego rządu i mówiliśmy o sprzeczności między naszymi zasadami a naszym interesem politycznym. I wybraliśmy zasady - minister Kamiński był, jak sądzę, bardzo rad z tego, że ja zgodziłem się na to, żeby wybrać zasady. A ja skądinąd miałem takie głębokie przekonanie, że nawet gdybym się na to nie zgodził, to i tak by te zasady wybrał - powiedział prezes PiS.
A oto chronologiczny przebieg "afery gruntowej".
Sprawa została ujawniona 9 lipca 2007, gdy premier Kaczyński zdymisjonował Andrzeja Leppera. Ujawniono, że trzy dni wcześniej CBA zatrzymało jego współpracownika Piotra Rybę oraz prawnika Andrzeja Kryszyńskiego, którzy w imieniu Leppera i swoim mieli domagać się łapówki za pomoc w odrolnieniu gruntu.
Do wręczenia jej, zdaniem szefa CBA, nie doszło ze względu na demaskujący akcję „przeciek” informacji. Prokuratura nie wyjaśniła, kto mógł być źródłem przecieku i jak do niego doszło. Podejrzenia objęły głównie ówczesnego szefa MSW Janusza Kaczmarka, który – według prokuratury – miał w przededniu finału akcji CBA spotkać się z Ryszardem Krauze w warszawskim hotelu Marriott, tuż przed jego spotkaniem z posłem Samoobrony RP Lechem Woszczerowiczem. Ten zaś miał przekazać informację o prowokacji Andrzejowi Lepperowi. Dalej miała ona zostać przekazana Piotrowi Rybie przez Janusza Maksymiuka. 31 sierpnia 2007 prokuratura ujawniła nagrania z kamer w hotelu oraz zapis z podsłuchów telefonicznych rozmów Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego, ówczesnego szefa policji, i prezesa PZU Jaromira Netzla, na podstawie których wysunięto podejrzenia o takiej drodze przecieku.
Andrzej Lepper zaprzeczył, jakoby miał zostać uprzedzony za pośrednictwem Lecha Woszczerowicza. Stwierdził za to, że o akcji CBA dowiedział się od Zbigniewa Ziobry podczas ich rozmowy w czerwcu 2007. Ziobro rozmowę nagrał na dyktafon i przedstawił w prokuraturze jako dowód, że nie uprzedzał Leppera.
Piotrowi Rybie i Andrzejowi Kryszyńskiemu prokurator przedstawił zarzuty płatnej protekcji. Obaj zostali tymczasowo aresztowani, a następnie zwolnieni za poręczeniem majątkowym. Piotr Ryba spędził w areszcie prawie 12 miesięcy. 10 września 2008 Andrzej Kryszyński przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, podczas gdy Piotr Ryba odrzucił zarzuty, twierdząc, że został w całą sprawę wciągnięty przez Kryszyńskiego. 18 sierpnia 2009 Sąd Rejonowy w Warszawie obu oskarżonych uznał za winnych. Rybę skazał na 2,5 roku pozbawienia wolności, a Kryszyńskiego na 54 tys. zł grzywny.
6 października 2009 w związku z tą sprawą prokurator Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie postawił Szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień. Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany we wrześniu 2010 do sądu. Piotr Ryba i Andrzej Lepper otrzymali status osób pokrzywdzonych.
30 listopada 2009 Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie składania fałszywych zeznań przez Kaczmarka, Krauzego i Kornatowskiego.
24 maja 2010 Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyroki skazujące Piotra Rybę i Andrzeja Kryszyńskiego, kierując sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd niższej instancji.
31 sierpnia 2010 prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie przedstawił Andrzejowi Lepperowi zarzuty składania fałszywych zeznań w sprawie przecieku z afery gruntowej. W październiku 2010 akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego w Koszalinie. Proces w tej sprawie nie mógł się rozpocząć ze względu na niestawiennictwo Andrzeja Leppera na rozprawach, w wyniku czego, w marcu 2011 sąd nakazał jego zatrzymanie i doprowadzenie siłą. Został on następnie umorzony ze względu na śmierć oskarżonego 5 sierpnia 2011.
7 lutego 2012 media podały, iż zatrzymanie Janusza Kaczmarka w 2007 r. było legalne. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie z braku „ustawowych znamion czynu zabronionego” umorzyła śledztwo dotyczące rzekomego przekroczenia uprawnień przez prokuratorów oraz funkcjonariuszy CBA i ABW przy zatrzymaniu m.in. b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
13 listopada 2014 Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia orzekł 2,5 roku więzienia dla Piotra Ryby i 54 tys. zł grzywny dla Andrzeja K. sąd uznał za adekwatne do społecznej szkodliwości czynu, jakim było powoływanie się na wpływy w tak wysokiej instytucji państwa, w uzasadnieniu sąd uznał, że działania oskarżonych były podstawą do wszczęcia operacji specjalnej CBA.
16 listopada 2015 prezydent Andrzej Duda ułaskawił 4 osoby związane z aferą gruntową: Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika, Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela. Sąd Najwyższy w orzeczeniu z 31 maja 2017 uznał to ułaskawienie za bezprawne. Natomiast 17 lipca 2018 Trybunał Konstytucyjny orzekł, że konstytucyjne prawo łaski, jako pojęcie szersze od ułaskawienia, obejmuje również akty abolicji indywidualnej.
Mimo takiego stanowiska TK, 20 grudnia 2023 Sąd Okręgowy w Warszawie uznał prawomocnie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika za winnych przestępstw w owej aferze. Stało się tak mimo tego, że wcześniejsze wyroki potwierdziły zasadność ich działania.
W takiej sytuacji trudno dziwić się opinii Jarosława Kaczyńskiego, że cała sprawa ma wymiar polityczny, zaś Kamiński i Wąsik jeśli trafią za kraty będą pierwszymi więźniami politycznymi w III RP. Jego zdaniem "sąd intencjonalnie, z intencją z góry założoną skazania, działał w taki sposób, że ci sędziowie sami powinni zasiąść na ławie oskarżenia i bardzo długo pokutować za to, co zrobili, także ci, którzy w Sądzie Najwyższym naruszyli Konstytucję, tutaj odpowiedzialność karna jest już dużo trudniejsza do przeprowadzenia, ale odpowiedzialność dyscyplinarna i wyeliminowanie z zawodu i to dożywotnie jest absolutnie konieczne".
Na koniec przypomnijmy, że po ostatnim "skazaniu" Kamińskiego i Wąsika marszałek Hołownia w tempie iście ekspresowym podjął decyzję o wygaśnięciu ich mandatów. Prawie równie szybko Hołownia zadecydował też, że oskarżony o bardzo poważne przestępstwo korupcyjne i przebywający w areszcie były minister w rządzie Tuska Włodzimierz Karpiński, mógł wyjść zza krat, by udać się do Parlamentu Europejskiego i tam objąć mandat po wybranym do sejmie pośle Hetmanie.
tak więc ci, którzy przestępstwa wykrywają trafią teraz za kraty, a ten, który jest o nie oskarżony skorzysta z programu "Z celi do Brukseli". Takie cuda tylko w państwie Tuska!