„Wyborcza” na 12 dni przed wyborami publikuje uzasadnienie do wyroku ws. Mariusza Kamińskiego
Gazeta Wyborcza dotarła do uzasadnienia wyroku wobec byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Dziennik opisuje uzasadnienie na 12 dni przed wyborami.
„Wyborcza” poznała jawną część uzasadnienia. Napisał je sędzia Wojciech Łączewski, który przewodniczył trzyosobowemu zawodowemu składowi. Uzasadnienie jest rozwinięciem ustnych tez wygłoszonych w marcu – pisze dziś gazeta.
Jak się okazuje, scenariusz publikacji uzasadnienia przewidział na początku września europoseł PiS Janusz Wojciechowski.
Sędzia Łączewski, bardzo rozgrzany w sprawie Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników z CBA, nieoczekiwanie ostygł i od 31 marca do dziś nie wydusił z siebie uzasadnienia wyroku. Na napisanie uzasadnienia kodeks przewiduje 14 dni, tymczasem minęło już 150 dni, uzasadnienia jak nie było tak nie ma – pisał na początku września Wojciechowski. Polityk podkreślał, że sędzia przypomni sobie o swoim obowiązku w październiku, „najlepiej tak na tydzień, dwa, przed wyborami”.
Wtedy przedstawi uzasadnienie, do którego sobie tylko znanymi kanałami dotrze Newsweek, Gazeta Wyborcza, TVN i będą międlić co bardziej soczyste kawałki, aż do ciszy. I horror się będzie szerzył, i płacz, i zgrzytanie zębów, jakie to straszne rzeczy się działy za rządów Kaczyńskiego i jak strasznie był uciemiężony wtedy prosty człowiek – zwyczajny minister i szeregowy poseł – pisał Wojciechowski i jak się okazuje miał rację.
„Wyborcza” opublikowała obszerne fragmenty uzasadnienia, które prawdopodobnie posłużą politykom PO oraz mediom do straszenia powrotem IV RP na niespełna dwa tygodnie przed wyborami.
Wyjaśnienia te są niewiarygodne (...). Celem oskarżonych nie była walka z korupcją – napisał w uzasadnieniu sędzia Łączewski. Dodaje, że: Mariusz Kamiński twierdził, że motywacją działania była walka z korupcją, której obiektywnie w Ministerstwie Rolnictwa nie było, a na pewno nie było na to poszlak czy dowodów. Czyn zabroniony (...) został »wyprodukowany « przez aparat państwa. (...) Poddanie prowokacji osoby pozbawionej uprzednio predylekcji do popełnienia czynu zabronionego jest niedopuszczalne w demokratycznym państwie.
Łączewski argumentuje, że Mariusz Kamiński zachowywał się jak osoba stojąca ponad prawem, bo zlecał czynności, o których już w początkowym okresie funkcjonowania CBA był informowany, że przeprowadzić ich nie może. Świadomie nie stosował przepisów ustawy o CBA.
O skazanych funkcjonariuszach CBA sąd pisze tak: Lekceważąco do obowiązujących ich przepisów podchodzili. (...) Cieszyli się swoistym poczuciem bezkarności (...) Brak akceptacji oskarżonych dla zasad demokratycznego państwa prawnego, a wręcz przekonanie o wszechwładzy, którą mają dysponować. (...) Ich działania w potocznym rozumieniu zasługują na skrajnie negatywne oceny moralne, co oznacza konieczność ich szczególnego napiętnowania. (...) Widoczna była premedytacja, a oskarżeni wielokrotnie łamali prawo, i to wbrew ostrzeżeniom.
CBA, co przyznawali jego funkcjonariusze składający zeznania jako świadkowie, nie miało żadnych sygnałów o korupcji w Ministerstwie Rolnictwa. Więcej: początkowo zakładali, że Andrzej K. działa w zamiarze oszustwa, rozważali też możliwość popełnienia przez niego przestępstwa płatnej protekcji. Propozycji jego nie traktowali jako sygnału o korupcji w ministerstwie – napisał sąd w uzasadnieniu, do którego „dotarła” Gazeta Wyborcza na 12 dni przed wyborami.
CZYTAJ TAKŻE:
Mariusz Kamiński uznany za winnego. 3 lata więzienia i 10 lat zakazu zajmowania stanowisk publicznych
Były szef CBA: Pytanie o odpowiedzialność karną szefostwa CBA, to pytanie otwarte